sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 18


*Oczami Lily*

Siedziałam na ziemnej, szpitalnej podłodze. Po tym jak lekarz powiedział nam, że z Johnem już lepiej, odrobinę się uspokoiłam. 
-Kochanie?-stał przede mną Justin 
-Hmm?-zapytałam
-Chodz, pojedziemy do domu, musisz odpocząć
-No dobrze- powiedziałam, po czym wstałam i poszłam z Justinem w stronę szpitalnego wyjścia.
Justin zamówił taksówkę i pojechaliśmy do naszego domku.
-Skarbie, wstawaj-obudził mnie Justin-Jesteśmy na miejscu
Wyszłam z auta i skierowałam swoje zmęczone ciało w kierunku drzwi. Po wejściu od razu poszłam do pokoju i weszłam do łazienki. Nalałam do wanny gorącej wody. Rozebrałam się i wzięłam długą, odprężającą kąpiel.
Ubrałam  się w coś luznego i poszłam do salonu, tam zastałam Justina leżącego na kanapie. Usiadłam obok niego.
-Chcesz coś do jedzenia?-zapytał
-Nie-powiedziałam
Justin wstał i poszedł do kuchni. Ja natomiast siedziałam i myślałam o tym ile on się przeze mnie nacierpiał i to wszystko przeze mnie. To przeze mnie zmarła Alex, to przeze mnie mama była w szpitalu, to przeze mnie John jest teraz w szpitalu i to przeze mnie Justin cierpi. Kocham go tak mocno i nie chcę żeby stała mu się krzywda, nie wiem co bym wtedy zrobiła. Mimowolnie zaczęłam płakać. Justin chyba usłyszał bo przyszedł do salonu.
-Kochanie czemu płaczesz?-spytał zmartwionym głosem
-Nic-powiedziałam i szybko wybiegłam z domu. Pobiegłam prosto na plaże.
Szłam wzdłuż brzegu i obserwowałam zachód słońca. Wiedziałam, że nie mogę go więcej ranić, muszę go chronić, muszę chronić moich przyjaciół i rodzinę i jest na to tylko jeden sposób. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę, odwróciłam głowę i tą osobą okazał się Justin.
-Co się stało-zapytał, w jego głosie można było usłyszeć troskę o mnie i miłość, którą mnie obdarował.
-Nic-powiedziałam oschle-Zostaw mnie, chcę być sama-zakończyłam stanowczo
-Ale ja chcę ci pomów, pomogę ci przez to przejść, przejdziemy przez to wszystko razem-mówiła, a ja musiałam powstrzymywać się od płaczu
-NIE!-krzyknęłam-ZOSTAW MNIE! NIE MOŻESZ MI POMÓC , NIKT MI NIE MOŻE POMÓC! WSZYSTKICH DOOKOŁA RANIE, WSZYSTKIM ROBIĘ KRZYWDĘ!-krzyczałam
-LILI! PRZESTAŃ TAK MÓWIĆ TO NIEPRAWDA!
-Nie oszukujmy się Justin, my nigdy nie będziemy mogli być razem-powiedziałam, łamiącym się głosem- NIE MOŻEMY BYĆ RAZEM SŁYSZYSZ?!?! NIGDY!-krzyczałam i już wiedziałam co muszę zrobić, żeby on był bezpieczny, nawet jeśli ja będę przez to cierpieć. Ale go kocham i nie pozwolę, żeby stałą mu się krzywda.
-O CZYM TY DO CHOLERY MÓWISZ LILY!-krzyczał i widziałam, że ma łzy w oczach.
Wzięłam się w garść i wypowiedziałam wreszcie te trzy słowa, trzy kłamstwa, których będę żałować do końca swojego życia
-NIE KOCHAM CIĘ-krzyknęłam-NIGDY CIĘ NIE KOCHAŁAM
, JAK MOGŁEŚ MYŚLEĆ, ŻE MOGĘ CIĘ KOCHAĆ-nie wierzyłam w to co mówię, nie wierzyłam, że znalazłam w sobie tyle siły, żeby się nie rozpłakać
Justin stał przede mną, cały zapłakany. Powoli zaczął się do mnie zbliżać, położył rękę na moim policzku, pogładził go i powiedział
-Jeżeli mnie nie kochasz, popatrz teraz mi w oczy i mi to powiedz
Zebrałam w sobie wszystkie siły i przypomniałam sobie jak jeszcze parę miesięcy temu byłam zimną suką bez uczuć i niczym się nie przejmowałam
-Nie kocham cię-powiedziała, patrząc prosto w jego oczy-okłamałam go, ale musiałam to zrobić
Czekałam, aż coś powie, ale on mnie pocałował. To był pocałunek inny od wszystkich, był peny miłości. Lecz on myślał, że tylko jego miłości. Odsunął się ode mnie, odwrócił się i pobiegł, ostatni raz jeszcze spojrzał w moją stronę i mogłam zobaczyć jego oczy, byłe pełne smutku, cierpienia i miłości.

*Oczami Justina*

Biegłem przed siebie i nie wierzyłem, nie wierzyłem że ona to powiedziała, że mnie nie kocha. Nie wiem co teraz czuje wszystko po trochę, nie wiem co ze sobą zrobić. Czuję jak moje serce jest rozwalone na milion kawałków. Kocham ją tak mocno, zawsze ja będę kochać, a ona nigdy mnie nie kochała. 
Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon wyjechałem z podjazdu. Jechałem przed siebie 150km/h.
Nagle zatrzymałem się bo zobaczyłem, sklep z motorami. I już wiedziałem co mam zrobić, Obiło mi się o uszy, w mieści są organizowane nielegalne wyścigi samochodów.
Kupiłem najdroższy i najszybszy motor jaki tam był.
Kiedy dotarłęm an miejsce wyścigów, zwolniłem trochę, Na opuszczonych budynkach były zdjęcia i zapalone znicze. Zobaczyłem na dużym placu grupkę motocyklistów. Przygazowałem i na jednym kole dołączyłem do nich. Wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku.
-ZACZYNAMY!-krzyknął gościu przez megafon
Zauważyłem, że na motory wsiadają również dziewczyny. Zobaczyłem jakąś laskę podjechałem do niej.
-Wsiadasz-spytałam
-Jasne
Ruszyłem na miejsce startu. Nagle dziewczyny zaczęły schodzić z motorów, wsiadły na motor tyłem i przypięły się pasem. Ja tylko się uśmiechnąłem.
-1
-2
-3
-START!!-krzyknął, a ja ruszyłem z piskiem opon.
Jechałem strasznie szybko, ale podobało mi się to. I wiedziałem, że w ten sposób zapomnę.
Wiedziałem, że to już koniec, nigdy nie będziemy razem, teraz tylko pozostaje o niej zapomnieć. Tylko problem w tym, że ją w chuj mocno KOCHAM.

KONIEC CZĘŚCI I. 

****
NO I JEST! 
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ. 
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA
W PRZYSZŁYM TYGODNIU DODAM 1 ROZDZIAŁ 2 CZĘŚCI. 


\


niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 17


*oczami Justina* 
czytasz=komentuj 

Obudził mnie zapach dochodzący z kuchni. Przetarłem oczy, rozejrzałem się dookoła i nie zobaczyłem nigdzie Lily. Wstałem i poszedłem do kuchni, a moim oczom ukazało się moje słoneczko, smażące naleśniki. Podbiegłem po cichu do niej i zakryłem jej oczy.
-Kto to?- zapytałem, próbując zmieniać głos 
-Caroline?- zapytała, śmiejąc się 
-EEEJ-oburzyłem się-Nie mam takiego głosy jak Caroline- Lily odwróciła się do mnie, a ja zrobiłem smutną minę. Lily wybuchła śmiechem 
-Co dzisiaj robimy?-zapytała Lily, przytulając się do mnie 
-Pomyślałem, że moglibyśmy wszyscy iść ponurkować-powiedziałem 
-TAAK!- krzyknęła, entuzjastycznie Lily- Jak miałam 12 lat byliśmy z ro..-i nagle się zacięła 
-Lily, możesz mi o wszystkim mówić-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie 
-Byliśmy wtedy z rodzicami na Hawajah-zaczęła, ale już mniej entuzjastycznie niż wtedy- Wtedy tato wynajął jacht i razem z instruktorem uczyliśmy się nurkować. Było na prawdę fajnie, pływałam obok rafy i nawet przepłynął koło mnie parę razy delfin, bardzo się wtedy wystraszyłam.Tęsknie za nimi Justin.-powiedziała i przytuliła się do mnie 
-Ciii,-uspokajałem ją-Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Masz mnie, masę przyjaciół, masz też swoich prawdziwych rodziców-dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że mogłem tym urazić Lily, lecz było za pózno bo już pobiegła do naszego pokoju i zamknęła się na klucz. 
Z doświadczenia wiedziałem, że teraz lepiej jest ją zostawić i pozwolić się wypłakać.  Postanowiłem, że zadzwonię do reszty i poinformuję ich o naszych planach.
-Mam tylko nadzieję, że Lily poczuję się lepiej-pomyślałem 
Obdzwoniłem wszystkich, a następnie usiadłem przed telewizorem. Leciał jakiś mecz, wyciągnąłem  sobie piwo z lodówki i rozsiadłem się na kanapie. Po 20 minutach ujrzałem, uśmiechniętą Lily w progu. Już chciałem coś powiedzieć, lecz mnie wyprzedziła. 
-Idziemy-zapytała-Ja jestem już gotowa-dodała po chwili. Ja tylko się uśmiechnąłem i pobiegłem przebrać się do naszej sypialni. 

*oczami Lily*

Szliśmy właśnie z Justinem na plażę, gdzie czekali na nas wszyscy i nasz wynajęty jacht. 
-Cieszę się, że tu przyjechaliśmy-powiedziałam-Wreszcie odpoczniemy 
-Wszystko dla ciebie kochanie-powiedział Justin i pocałował mnie w czoło 
Doszliśmy do wyznaczonego miejsca i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Chłopaki poszli wszystko ustalić z wynajęciem łodzi, a my poszłyśmy się zapakować na jacht. Nagle zatrzymała mnie Caroline.
-Dziękuję ci-powiedziała 
-Za co?-zapytałam zdziwiona 
-Za wszystko, to dzięki tobie jeszcze żyję i mam takich wspaniałych przyjaciół. Nigdy cie tego nie zapomnę
-Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć-przytuliłam ją i pociągnęłam za rękę do środka. 
-WOW!-krzyknęłyśmy wszystkie kiedy zobaczyłyśmy wnętrze jachtu. Był na prawdę wypasiony.
-Chłopcy się postarali-powiedziała Kate 
W tym samym momencie dołączyli do nas chłopaki. Justin podszedł do mnie i dał mi słodkiego buziaka w usta.
-Kocham cię-powiedział 
-Ja ciebie też-przytuliłam się do niego i nagle zobaczyłam, że na play stoi zakapturzona postać w  czarnych okularach, choć stała daleko mogłam dostrzec jej chytry uśmiech. Szybko oderwałam się o Justina, a on popatrzył na mnie zdziwiony. 
-Coś się stało?- lecz ja dalej wpatrywałam się w tą postać, Justin odwrócił głowę w stronę, w którą spoglądam, ale nikogo już tam nie było. 
-ymmm..Nic się nie stało, po prostu-próbowałam wymyślić dobre wytłumaczenie- Zaparzyłam się 
-Okey-powiedział Justin, jakby wiedział, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć bo i tak mu nic nie powiem
Płynęliśmy już 30 minut, z głośników rozbrzmiewała głośna muzyka. Każdy trzymał w ręce kolorowego drinka. Wszyscy świetnie się bawili. Wreszcie dopłynęliśmy do dobrego miejsca na nurkowanie. Chwyciłam swoją torbę i pobiegłam pod podkład przebrać się w strój kąpielowy. Stałam w samych spodenkach, gdy drzwi się otworzyły i ukazała się w nich sylwetka Justina. Szybko chwyciłam ręcznik i zakryłam nim biust. 
-Kochanie? Ty się mnie wstydzisz?-zapytał Justin, zbliżając się do mnie. Byłam czerwona jak dojrzały burak. Był już tak blisko, ja ciągle cofałam się do tyłu, aż wpadłam na ścianę.
-Teraz nie masz jak uciec kochanie-zaśmiał się i zaczął całować moją szyję, mimowolnie jęknęłam.
-Kochasz to prawda?-zapytał, a ja tylko jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona. Nagle, szybkim ruchem zerwał ze mnie ręcznik i rzucił w kąt pokoju.
-Justin!-krzyknęłam i zakryłam piersi dłonią
-Kochanie, nie raz widziałem cię nago-powiedział, bardzo spokojnie. Złączył nasze usta w gorącym i pełnym namiętności pocałunku. Jego ręce zjechały na moje pośladki, a ja zajęczałam mu w ucho. Chyba go to podnieciło, bo poczułam duże i twarde wybrzuszenie w jego kąpielówkach. 
-Popatrz co ze mną robisz kochanie-powiedział i przycisnął swoje kroczę do mojego. Owinęłam nogi wokół jego pasa, żebyśmy byli jeszcze bliżej siebie. Całowaliśmy się zachłannie dopóki obojgu nam nie zabrakło tchu. Zaczął opinać guzik od moich spodni, a następnie odsuwać zamek, kiedy usłyszeliśmy strzał i okropne krzyki na górnym pokładzie. Oderwaliśmy się od siebie, szybko założyłam koszulkę i razem z Justinem za rękę wbiegliśmy do góry. 
-AAAA-krzyknęłam, kiedy ujrzałam leżącego na ziemi Johna z krwawiącą raną w brzuchu.-NIE!NIE!NIE-ciaglę krzyczałam
Zapłakana i przerażona wtuliłam się w Kat, która była w podobnym stanie do mojego. Widziałam jak Justin dzwoni po pogotowie i mówi co się stało. 
Po paru minutach przyleciał helikopter i zabrał Johna razem z nim pojechał Justin, najpierw oczywiście pytał się czy sobie poradzę, ale wiedziałam, że to jego najlepszy przyjaciel i bardzo się o niego martwił. Wszyscy od razu szybko popłynęliśmy do brzegu. Kilka minut po odleceniu helikoptera przyszła mi wiadomość. Już wiedziałam kto to może być i oczywiście się nie myliłam 


Masz szczęście, że Justin był z tobą i się zabawialiście, bo inaczej to on byłby teraz na miejscu tego lalusia.
Miej oczy otwarte i pilnuj swojego chłopatasia bo może stać mu się krzywda. 
~SA
 

***
No i jest rozdział po długiej, długiej przerwie! 
Mam nadzieję, że się podoba.
 Teraz tak: W zakładce Bohaterowie jest już zmieniona Lily na Miley.
Dalej nazywa się Lily, ale do czasu, lecz nie chcę wam dużo zdradzać.
Będę miała nowy szablon na bloga( z Miley oczywiście i Justinem), ale do czasu kiedy już go będę miała zostawiam ten, żeby nie robić zbędnego zamieszania. 
BUZIACZKI 



WRÓCIŁAM!

~~

Pierwsza rzecz to chciałabym wszystkich bardzo mocno przeprosić! 
Zawiesiłam bloga i miałam wrócić we wrześniu po wakacjach, ale niestety nie miałam dostępu do laptopa. W wakacje dość dużo się działo, po wakacjach zresztą też, przez co miałam szlaban. Ciągnął się on tak do niedawna. Co chwile coś wywijałam. Ale mam nadzieję, że teraz wrócę już na dobre. 
Druga rzecz to postanowiłam zmienić odrobinę zarys bloga. 
-Rolę Lily nie będzie grała już Lily Collins, tylko Miley Cyrus. Jest to zmienione dlatego...(nie będę wam zdradzać dowiecie się w następnych rozdziałach) 
-Prawdopodobnie usunę ostatni rozdział. który dodałam, bo nie pasuję mi on do dalszego rozwinięcia akcji( ale to jeszcze nie jest pewne)
-Najprawdopodobniej zrobię 2cz. bloga. Dopiszę jeszcze 2-3 rozdziały i zacznę drugą część 
Jak na razie to chyba tyle w kwestii zmian. 
Mam nadzieję, że toś tu jeszcze jest i będzie czytał mojego bloga. Bardzo długo zabierałam się żeby to napisać. Na początku nie wdziałam dalszego sensu pisania tego bloga, ale po długim namyśle stwierdziłam, że szkoda mi będzie zostawić tą historię niezakończoną i byłoby to nie fair w stosunku do was. Mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji. 
Rozdziały będą pojawiały się jak na razie 1-2 razy w tygodniu( niedziela, środa-czwartek). 
To chyba na tyle, więc zabieram się za pisanie. Trzymajcie za mnie kciuki!

BUZIAKI xoxo

poniedziałek, 21 lipca 2014

Zawieszam!


Bardzo przepraszam, ale zawieszam bloga.  
Kompletnie nie mam weny na pisanie, nie mogę się nawet skupić.
Choćbym chciała napisać rozdział to nie potrafię, a jeżeli napiszę to jest beznadziejny. 
Przychodzę do domu zazwyczaj wieczorami, a wtedy albo jestem zmęczona, albo nie mam weny. 
Obiecuję, że wrócę po wakacjach.
W tym czasie spróbuję napisać parę rozdziałów.
Bloga odwieszę 1 września. 
Buziaki xx


niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 16


**Oczami Lily**
Obudziłam się, ale Justina obok mnie nie było. Zaczęła rozglądać się po pokoju i zauważyłam spakowane walizki.
-Co jest grane?-zapytałam sama siebie i jak na zawołanie do pokoju wszedł Justin
-Ooo, moja księżniczka już wstała-powiedział słodko, podszedł do mnie i złożył całusa na moich ustach
-Justin? Czemu w pokoju leżą spakowane walizki?-zapytałam zaciekawiona 
-Bo jedziemy na wakacje kochanie-powiedział, uśmiechnął się a ja podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
-Jejku, tak się ciesze. W końcu oderwiemy się od tego wszystkiego i pobędziemy sami-powiedziałam 
-Ale nie jedziemy sami-zaśmiał się
-Ale jak to nie jedziemy sami?-spytałam zdziwiona 
-No, jedzie jeszcze Kate, Johny, Caroline, Colin, Nathan i Oskar-odpowiedział 
-Ahhh, no to jeszcze lepiej-ucieszyłam się 
-Ubierz się i zejdz szybko na śniadanie bo mamy tylko 20 minut-powiedział i wyszedł z pokoju 
Pobiegłam szybko się wykąpać, pomalowałam się i ubrałam się. Zbiegłam po schodach na dół, a przy stole w kuchni czekał już na mnie Justin. Zjedliśmy szybko śniadanie, Justin poszedł po walizki i wyszliśmy przed dom. Tam wszyscy czekali już na nas w autach. Zapakowaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. Mieliśmy prywatnego odrzutowca. Usiadłam na swoje miejsce, a zaraz potem Justin usiadł obok mnie. 
-A gdzie my właściwie lecimy?-zapytałam
-Zobaczysz-odpowiedział, uśmiechając się 
-No Juuuustin
-No co? Zobaczysz jak dolecimy, skarbie-powiedział i pocałował mnie w czoło, a ja włożyłam słuchawki do uszu, oparłam głowę o ramię Justin i po chwili zasnęłam. 
Obudziłam się, bo wszyscy zaczęli głośniej rozmawiać, przez co nie mogłam spać. 
-Kochanie, już jesteśmy-powiedział, a ja szybko odwróciłam głowę do okna i ujrzałam piękny widok.
-Justin, gdzie my jesteśmy?-zapytałam
-Na Malediwach kochanie-odpowiedział
Po wylądowaniu poszliśmy do naszych apartamentów. Ja z Justinem miałam piękny domek. Weszliśmy do środka i zanieśliśmy walizki do sypialni.
-Justin, tu jest pięknie-powiedziałam, podziwiając widok z trasu.
-Ty jesteś najpiękniejsza-złapał mnie z tyłu i objął w talii.
Zbliżał się wieczór, a ja szykowałam się, ponieważ Justin chciał zabrać mnie na kolację. Naszykowana poszłam do Justina na taras, a on stał tam z czarną chustką w ręku.
-Podszedł do mnie i zawiązał mi ją na oczy
-Justin co ty robisz?-zapytałam
-Zobaczysz-dopwiedziałi wziął mnie za rekę
Wyszliśmy z domu i poczułam, że wsiadamy do łódki.
-Gdzie my płyniemy-zapytałam ponownie
-Niespodzianka
Przez całą drogę męczyłam go żeby wreszcie powiedział mi gdzie płyniemy, ale był nieugięty. Wreszcie poczułam, że łódka zatrzymuję się. Justin złapał mnie za rękę i wprowadził o paru schodkach po czym odkrył oczy opaską. Zobaczyłam stolik, rozejrzałam się dookoła i spostrzegam, że dookoła jest woda.
-Jejku Justin, tu jest przepięknie-powiedziałam, rzucając mu się na szyję.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.
Usiedliśmy przy stole, a Justin nalał nam wina.
-Dziękuję-powiedziałam
-Ale za co?-zapytał
-Za wszystko, za to że jesteś, za to że mi pomagasz, za to że mnie tu zabrałeś i za to że zorganizowałeś to wszystko
-Chciałem, żebyś oderwała się od tego wszystkiego, żebyś choć na chwilę zapomniała o problemach. Kocham cię-powiedział
-Ja ciebie też-odpowiedziałam i zabraliśmy się za jedzenie, rozmawialiśmy o różnych zabawnych rzeczach, Justin robił głupie miny i opowiadał mi o swoim dzieciństwie, nagle powiedział
-To jeszcze nie koniec-i pokazał palcem na niebo, odwróciłam się, a do nieba zaczęły strzelać fajerwerki. Po krótkiej chwili na niebie widniał napis: Kocham Cię Moja Księżniczko. Jak to zobaczyłam mimowolnie zaczęłam płakać.
-Mam nadzieję, że to łzy szczęścia-powiedział Justin, przytulając mnie. Siedzieliśmy tam jeszcze godzinę po czym wsiedliśmy z powrotem na łódkę i popłynęliśmy do naszego domku. Po wspólnym spędzonym wieczorze i upojnej nocy zasnęłam z myślą: To właśnie z nim chcę spędzić resztę swojego życia.


~
Przepraszam, przepraszam że tak długo, ale nie miałam kompletnie pomysłu na to jak napisać ten rozdział. 
Wiem, jest krótki, ale chciałam żeby był romantyczny, a nie wiedziałam co jeszcze napisać. 
BUZIAKI !

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 15

**Oczami Justina**
To czy ona przeżyje będzie zależeć od ciebie...Tylko to zdanie odbijało się w mojej głowie przez następne parę minut. 
-Nie dowiecie się kim jestem, jeszcze nie dzisiaj-zaczął
-Powiedz do cholery co mam zrobić?!?!?!-krzyknąłem 
-Jeśli chcesz, aby Lily żyła musisz zrobić to co ci karzę-powiedział-Musisz kogoś zabić-dokończył
-Kogo?!?!?!-krzyknąłem
-Dowiesz się, gdy będziesz na miejscu-powiedział-Przed kinem stoi czarne auto, pod kołem są kluczyki, wsiądziesz do auta, w schowku jest broń i mapa, pojedziesz nim w wyznaczone miejsce na mapie. Masz na to godzinę, jeżeli nie zdążysz Lily zginie.-zaczął się śmiać-Aaaa, zapomniałbym Lily już tutaj nie będzie, wywiozę ją gdzie indziej, SMS dostaniesz adres.-dokończył
-Jesteś pierdolonym psychopatą-powiedziałem
-Lepiej uważaj na słowa-powiedział poważnie 
-Lily, wrócę po ciebie, obiecuję, uratuję cię-powiedziałem do Lily-Kocham cię
-Ja ciebie też Justin-odpowiedziała i zaczęła płakać 
Wybiegłem z kina i rozejrzałem się za czarnym autem, zauważyłem je. Podbiegłem do niego, wyciągnąłem kluczyki, wsiadłem do środka i zajrzałem do środka, faktycznie była tam mapa i pistolet. Pistolet schowałem do kieszeni a mapę otworzyłem. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem.
-KURWA!-krzyknąłem, mapa była ogromna i nie było nic na niej zaznaczone.-Ja pierdole!!!-odpaliłem auto i pojechałem przed siebie. Próbowałem jechać według niej, ale było to na nic, ciągle krążyłem dookoła, tak minęło mi 45 minut. Nagle przyszedł mi SMS.
Od:Nieznany 

Zorientowałeś się, że mapa jest fałszywa? 
To teraz szukaj, Lily bo niewiele czasu zostało.

Kurwa, kurwa jak mogłem dać się nabrać na tą mapę, teraz muszę odnalezć Lily, a nie wiem kompletnie jak. Przypomniałem sobie, że tato Lily zamontował jej w telefonie nadajnik, więc mogłem ją teraz znalezć. Włączyłem telefon i namierzyłem Lily, według tego znajdowała się obok jeziora na odludziu miasta. Szybko popędziłem w tamtą stronę i już po 10 minutach byłem na miejscu. Niestety Lily tam nie było, lecz przypomniało mi się że kawałek dalej jest opuszczony, stary magazyn. Jechałem najszybciej jak się da, dojechałem pod magazyn, i spojrzałem na telefon.
Została mi minuta. Wbiegłem do środka, ale Lily nie było. 
-LILY!!-krzyknąłem
-JUSTIN! Tu jest bomba!!-krzyknęła, szybko pobiegłem do góry i zobaczyłem ją w pokoju przywiązaną do krzesła całą zapłakaną. Podbiegłem do niej i odwiązałem ją, szybko złapałem ją za ręke i razem zbiegliśmy na dół. Ledwo wybiegliśmy kawałek dalej od magazynu a on cały stanął w płomieniach. Staliśmy obok auta, Lily była we mnie wtulona i płakała, a ja nie mogłem uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy jak najdalej stąd.
-Lily, musimy jechać do twojego taty-powiedziałem
-Nie!-krzyknęła-Nie jedziemy, nie możemy mu o tym powiedzieć, nie chcę żeby się martwił. Mama nie dawno wyszła ze szpitala, a ty im jeszcze chcesz powiedzieć o tym-dokończyła 
-Ale Lily-powiedziałem
-Nie Justin! Nie jedziemy i koniec kropka-powiedziała
Pojechałem do domu, tak jak Lily kazała. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu. 
-Pójdę się wykąpać-powiedziała Lily i weszła do łazienki.

**Oczami Lily**
Po tym co przeszłam przez ostatnie miesiące, porwanie nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Bardziej przejęłam się tym co Justin musiał przejść. Przez parę tygodni nie odzywaliśmy się do siebie, a on rzucił wszystko i poszedł mnie ratować, choć wiedział że może zginąć. Wykąpałam się i nałożyłam na siebie koszulkę Justina. Wyszłam z łazienki i poszłam do Justin na dół. On też był już wykapany bo siedział w samych bokserkach. Usiadłam obok niego na kanapie.
-Justin, przepraszam-powiedziałam
-Nie Lily, to ja cię przepraszam gdybym cię wtedy nie wyzywał to ten psychopata by cię nie porwał-powiedział
-Wybaczysz mi?-zapytałam
-Oczywiście, że ci wybaczę, było mi tak smutno bez ciebie, tak pusto. Jak gdyby ktoś zabrał cząstkę mnie. Siedziałem w domu i jedynie co robiłem to piłem, nie chciałem z nikim rozmawiać i nawet nie miałem tylko odwagi żeby chociaż do ciebie zadzwonić. Kocham cię Lily-powiedział
-Ja ciebie też kocham Justin-odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.Leżeliśmy tak chwile, aż zachciało mi się pić.
-Justin przynieść ci coś do picia?-zapytałam, wstając 
-Nie dzięki, nie trzeba-odpowiedział 
Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody, napiłam się i wróciłam do Justina. Stanęłam przed nim, a on popatrzył się na mnie. Zbliżyłam się do niego, tak że kolanami stykałam się z jego kroczem.
-Lily?-zapytał zdezorientowany 
-Ciii-powiedziałam, i usiadłam na niego okrakiem. Zaczęłam go namiętnie całować po szyi. Potem przeniosłam się na usta, pocałowałam go a on zaraz oddał pocałunek. Nasze języki walczyły o dominację. Po długiej chwili oderwaliśmy się od siebie. Justin przewrócił mnie na kanapę i teraz on dominował nade mną. Całował mnie wszędzie tak namiętnie jak nigdy. Powoli zszedł niżej i podniósł moją koszulkę do góry. Całował mnie teraz po brzuchu i szedł w kierunku moich piersi. Rękom złapał jedną i zaczął masować, a drugą zaczął całować. 
-Yhmmmm Justin-jęczałam
On tylko zaśmiał się pod nosem, po czym ściągnął moją koszulkę i rzucił na podłogę. 
Obróciliśmy się, tak że teraz ja cała goła leżałam na nim, jednym szybkim ruchem ściągnęłam jego bokserki. On sięgnął do szafki po prezerwatywę i nałożył ją na swojego nabrzmiałego penisa. 
-Gotowa-zapytał
-Na ciebie zawsze-odpowiedziałam śmiejąc się, a on nagle, szybkim ruchem wszedł we mnie.
-Justin!-krzyczałam-Szybciej, szybciej
-Aaa, Lily jesteś tak kurewsko ciasna-powiedział i przyśpieszył tempa 
Jeszcze parę pchnięć i obydwoje doszliśmy. Rzuciliśmy się na kanapę i aż dyszeliśmy ze zmęczenia.
-Jesteś w tym zajebista kochanie-powiedział Justin
-Wiem-odpowiedziałam, a on zaczął się śmiać
-I taka skromna-dopowiedział i wtedy ja wybuchłam śmiechem 
Poszłam do kuchni napić się, i kiedy miałam się odwrócić Justin przycisnął mnie do szafki. 
-Justin!-krzyknęłam 
-No co?-zapytał i nagle włożył swojego penisa do mojego tyłka. 
-AAA-krzyknęłam, zdziwiona, ale po chwili był to już okrzyk rozkoszy 
-Zajebiście mokra-powiedział, dotykając palcami mojej pochwy.
-Lily!-krzyknął-Kurwa, jak zajebiście-pchnął mocniej i szybciej, oboje jęczeliśmy z rozkoszy.-Zaraz dojdę-powiedział, i faktycznie oboje doszliśmy w tym samym momencie. Odwróciłam się do niego, stanęłam na palcach pocałowałam go w usta.
-Kocham cię-powiedziałam i pobiegłam do sypialni. Justin pobiegł za mną i rzucił mnie na łóżku.
-Tez cię bardzo kocham Lily-powiedział całując mnie w usta. Oboje płożyliśmy się do łóżka i zasnęliśmy wtuleni w siebie. 


czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 14

**Oczami Lily**

Po pogrzebie od razu wbiegłam do domu Justina i pobiegłam do pokoju. Usiadłam na podłodze, oparłam się o łóżko i wyciągnęłam whisky. Siedziałam, piłam, piłam i piłam. Po godzinie byłam już niezle wstawiona. Miałam dosyć płakania i użalania się nad sobą. Zeszłam na dół, a na kanapie zobaczyłam oglądającego mecz Justina. Zdziwił się jak mnie zobaczył. Szłam w jego stronę chwiejąc się i trzymając ręce butelkę z whisky. Usiadłam na nim okrakiem i upiłam łyka.
-Lily, co ty robisz?-zapytał
-Justin-jęknęłam-Pomóż mi zapomnieć-powiedziałam ściągając jego koszulkę.
-Lily, jesteś kompletnie pijana-powiedział, nie odpowiedziałam, tylko uklęknęłam przed nim, rozpięłam mu rozporek i chciałam ściągnąć spodnie.-Lily!Przestań!-krzyknął, wstając
-O co ci kurwa chodzi?-zapytałam ironicznie-Nie chcesz mnie pieprzyć?
-Nie w taki sposób Lily, jesteś kompletnie zlana i nie wiesz co robisz
-Pierdol się!-krzyknęłam, wzięłam kluczyki ze stołu i pobiegłam do auta. Justin wybiegł za mną, ale kiedy stał na podjezdzie ja byłam już na drodze. Postanowiłam pojechać do Colina, jego Justin najbardziej nie lubi. 
Po paru minutach byłam pod jego domem, dziwi mnie to że nie spowodowałam wypadku moją jazdą. Wysiadłam z uta, podeszłam do drzwi i zadzwoniłam, otworzył Colin
-Yyyy-zaczął-Czee..-nie pozwoliłam mu dokończyć bo wbiłam się w jego usta. On od razu zrozumiał o co chodzi. Złapał moje nogi i podsadził. Zaniósł mnie do salonu, a potem to już nie muszę pisać co dalej się stało. 
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Podniosłam się do góry i zobaczyłam obok siebie śpiącego Colina.
KURWA.
Co ja zrobiłam? Jaka jestem pojebana. Szybko ubrałam się, wzięłam telefon i pobiegłam do auta. W drodze do domu Justina spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 
34 nieodebrane połączenia od Justina i 7 wiadomości.
Od:Justin xx
Lily,gdzie jesteś? 
Od:Justin xx
Wróć do domu, proszę
Od:Justin xx
Przepraszam 
Od:Justin xx
Martwię się 
Od Justin xx
Błagam wróć, nie wiem co mam robić
Od:Justin xx
Kocham Cię
Od:Justin xx
Lily, proszę wróć.
Będę czekać.
Kocham 

O mój boże!
Jak ja mogłam być taka głupia i go zdradzić! 
On tak się o mnie martwił. 
Ja pierdole 
Wjechałam na podjazd i z płaczem wbiegłam do domu. Zobaczyłam Justina w kuchni z podkrążonymi i spuchniętymi oczami. Płakał-pomyślałam
-Justin-powiedziałam, i wtuliłam się w niego-Ja tak bardzo cię przeprasza-zaczęłam-Ja-Ja-Ja nie chciałam przepraszam, wybacz mi. Byłam pijana, nie wiedziałam co robię to był błąd-mówiłam-Przepraszam-zapłakałam
-Ale Lily, co się stało, co ty zrobiłaś?-zapytał zmieszany 
-Ja..no bo ja-próbowałam powiedzieć-Bo ja cię-nie dokoczyłam
-No co?-zapytał zniecierpliwiony 
-Bo ja cię zdradziłam z Colinem-wydusiłam z siebie 
-Cooo?!?!!?!?!-krzyknął-Jak mogłaś, ty zdziro!-krzyknął, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać-Ja tu siedziałem w domu i się o ciebie martwiłem, odchodziłem do zmysłów, a ty się kurwa pieprzyłaś z Colinem!!!-krzyczał
-Justin-błagałam-Przepraszam
-Nie kurwa!!-krzyknął-Nie chcę słuchać twoich przeprosin, nienawidzę cię-krzyczał głośniej-Wypierdalaj stąd, nie chcę cię znać-nic nie powiedziałam tylko wpatrywałam się w niego-No co tak kurwa stoisz-zapytał-Wypierdalaj suko!!-krzyczał przez płacz.
Wybiegłam z domu Justina, wsiadłam do auta i pojechałam przed siebie.

**Oczami Justina**
-KURWA!!!-krzyknąłem-JAK ONA MI TO KURWA MOGŁA ZROBIĆ-upadłem na podłogę-Ja ją tak kocham. Wziąłem butelkę alkoholu w szafki i zacząłem pić. 
Tak wyglądało następnych parę tygodni mojego życia. Ono nie miało sensu, nie miało sensu bez Lily. Wiele razy chciałem do niej zadzwonić, ale za każdym razem tchórzyłem. Nie wychodzę wogóle z domu. Wszyscy z gangu próbowali się do mnie dodzwonić, dobijali się do drzwi ale ja krzyczałem tylko wypierdalać. Nie chciałem niczyjej pomocy, nie chciałem żeby ktoś się nade mną użalał, nie chciałem niczego. Chciałem tylko jedną rzecz.
Lily.
Ona była dla mnie wszystkim, a uświadomiłem to sobie dopiero wtedy jak ją straciłem. Teraz wiem, że była to częściowo moja wina bo to ja ją w końcu wypuściłem z domu. Byłem taki popierdolonym idiotą, że zacząłem wyzywać ją od suk i dziwek. Ona tego nie chciała, ona była pijana i jak teraz sobie myślę, że ona mogła mieć wtedy wypadek bo jechała po pijaku nie wybaczył bym sobie tego nigdy. Straciłbym ją wtedy na zawsze, już by jej nie było. A chociaż teraz też jej przy mnie nie ma, to wiem że przynajmniej żyje. 
Siedziałem na fotelu i piłem jak zwykle zresztą, gdy nagle przyszedł do mnie SMS.
Od:Nieznane 
Chcesz odzyskać Lily żywą?
Przyjedz do opuszczonego kina(nazwa ulicy)
Masz być sam i nikomu ani słowa bo ją zabiję
Zamarłem.
Kurwa,kurwa,kurwa
Nagle otrzezwialem, wziąłem kluczyki do ręki i wybiegłem do auta. Byłem taki zdenerwowany i przestraszony, że ledwo utrzymywałem kierownice. Dojechałem do kina, wysiadłem z auta i wbiegłem do środka. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem Lily. .

 **Oczami Lily**
Moje ostatnie miesiące były beznadziejne, ja nawet nie wiem po co żyłam skoro nie było jego przy mnie. Chyba w głębi serca myślałam, że może kiedyś do siebie wrócimy. Wszyscy się o mnie martwili bo wogóle nie wychodziłam z domu i rzadko kogoś do niego wpuszczałam, a już jeżeli to Kate, albo mamę. Oni tylko myśleli, że ja nie wychodzę, ale wychodziłam na cmentarz do grobu Alex. Dalej nie mogłam sobie tego wybaczyć. Siedziałem u niej czasami cały dzień, aż do wieczora, opowiadałam jej o wszystkim i płakałam. Miałam uczucie jakby ona była tutaj ze mną, słyszała wszystko i cierpiała razem ze mną. Byłam właśnie u niej i jak zwykle płakałam, kiedy nagle mój telefon zawibrował. 
Od:Nieznany 

Chcesz jeszcze kiedyś zobaczyć Justina?
Przyjedz do opuszczonego kina, 
bo inaczej on zginie
~SA 
Nie mogłam uwierzyć, że to znowu się dzieje. Nie mogłam na to pozwolić, nie Justin. Ja tak bardzo go kocham, nie pozwolę na to żeby ktoś mi go odebrał. Pobiegłam do auta i pojechałam w stronę opuszczonego kina. Wysiadłam z auta i z prędkością światła wbiegłam tylnymi drzwiami do środka. Rozejrzałam się, ale nagle poczułam silne uderzenie z tyłu głowy i zemdlałam. 
Obudziłam się przymocowana do krzesła jakimiś metalowymi zapinaczami. Zaczęłam się szarpać, ale to było na nic.
-Kim ty do cholery jesteś!-krzyknęłam, zrozpaczona 
-Wszystko w swoim czasie, Lily-usłyszałam czyiś głos, ale był ona zmodyfikowany komputerowo-Zaraz do zabawy powinien dołączyć Justin-powiedział, i nagle drzwi się otworzyła, a ja ujrzałam w nich Justina. 
-JUSTIN!-krzyknęłam przestraszona
-Lily-krzyknął i chciał do mnie podbiec, ale przerwał mu głos
-Nie zbliżaj się do niej, bo ją zastrzelę-powiedział, a nagle poczułam na swoim ciele pełno czerwonych laserów. 
-NIEEE!!-krzyknął Justin-Zostaw ją w spokoju-powiedział, łagodniej 
-Najpierw porozmawiamy-powiedziała śmiejąc się, tajemnicza osoba-Jak już jesteśmy w komplecie, to może już zacznę-powiedział, poważnie, a ja zaczęłam cicho popłakiwać.
-To czy ona przeżyje-zaczął-Będzie zależeć od ciebie Justin 

***
Uhhhh.. 
Napisałam wreszcie.
Bardzo podoba mi się ten rozdział,
tylko jest jeden problem,
nie wiem co napisać w następnym xd
Więc 15 rozdział może pojawić się trochę pózno 
Buziaczki xx



sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 13

**Oczami Justina**

Próbowałem uspokoić Lily, choć sam nie mogłem się uspokoić po tym co zobaczyłem. W SMS od prześladowcy Lily, był filmik. Była na nim Alex, która jest przywiązana do krzesła, potem podeszła do niej zakapturzona osoba trzymająca w ręce nóż. Wbiła go Alex w nogę, raz, drugi, trzeci, a potem wyciągnęła pistolet z kieszeni i strzeliła prosto w serce Alex.
-Lily, proszę cię nie płacz-błagałem 
-Jak ja mam nie płakać kurwa, on ją zabił.-krzyknęła-On ją zabił! Rozumiesz?!?!?!-krzyczała-Już nigdy nie spotkam się z nią, nie pogadam, nie pójdę na zakupy, ani na imprezę. Jej już nie ma. Nie ma..-mówiła coraz ciszej. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Bo chyba jej kurwa nie powiem, wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. 
Lily, nie mogła zasnąć przez następne parę godzin bo płakała, aż wreszcie usnęła z opuchniętymi oczami od płaczu. Miałem zadzwonić do szefa i wszystko mu powiedzieć, ale nie chciałem obudzić Lily, a poza tym szef pewnie jest u Angeliny. 
Obudził mnie cichy szloch Lily, wstałem z łóżka i zobaczyłem siedzącą Lily na dywanie, trzymającą w ręku telefon. Podszedłem do niej i usiadłem obok. 
-Nie płacz, kochanie-powiedziałem, gdy zobaczyłem, że ogląda wspólne zdjęcia jej i Alex
-Tęsknie za nią Justin-powiedziała przez szloch 
-Wiem, Lily. Ja też bardzo tęsknie za moimi rodzicami, ale się nie załamuję. Bo mam Jaxona, przyjaciół i oczywiście ciebie-powiedziałem-Kocham cię 
-Ja ciebie też-odpowiedziała, chowając telefon do kieszeni i przytulając się do mnie. 
-Musimy pojechać do twojego taty Lily
-Wiem-wstała-Pójdę się ubrać i możemy pojechać-powiedziała i poszła do łazienki zabierając po drodze torbę z ciuchami. 

**Oczami Lily**

Nie mogę uwierzyć, że jej nie ma. Znałam ją tak krótko, ale była dla mnie ja siostra. Może i Justin ma racje, że nie powinnam cały czas płakać, ale najbardziej boli mnie to że ona nie żyje z mojej winy, nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdyby stało się coś Justinowi, Kate, albo rodzicom i to z mojej winy. 
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i nałożyłam grubą warstwę podkładu, żeby nie było widać moich worów pod oczami. Wyszłam z łazienki i poszłam poszukać Justina. Zeszłam po schodach do kuchni i do salonu, ale go tam nie było, usłyszałam jakiś hałas w garażu, więc pomyślałam że tam jest. Zeszłam po schodach, otworzyłam drzwi.
-Justin, jeste...Aaaaaaaaa-zaczęłam piszczeć-JUSTIN!!!!! AAAAAAA,O MÓJ BOŻE-krzyczałam, po czym upadłam na ziemie i zaczęłam płakać, po chwili było słychać bieg Justin a po schodach.
-Co się staaa...-nie dokończył-O KURWA!-krzyknął, na widok, wiszącego na linie, zmasakrowanego ciała Alex. Podbiegł do mnie i od razu mnie wyprowadził z garażu. Nie miałam siły już nawet płakać. Justin wyciągnął telefon i zadzwonił do mojego taty, żeby szybko przyjechał z paroma osobami. 
Justin zaprowadził mnie do pokoju, po 10 minutach w drzwiach zobaczyłam Kate, a za nią tatę Nathana, Johnego i Oskara. Kate od razu do mnie podbiegła.
-Boże Lily, nie płacz-przytuliła mnie- Czemu płaczesz?-zapytała
-Alex.-powiedziałam tylko 
-Ale co Alex, znalezliście ją?
-Tak, ona..ona nie żyje-płakałam
-Cooo?!?!-zaczęła płakać-Nie to nie może być prawdą. Nie-krzyczała. jednocześnie płacząc 
Justin zaprowadził wszystkich do garażu, ja poszłam za nimi. Wszyscy byli przerażeni tym co zobaczyli. Tato kazał sprzątnąć ciało, a potem wszyscy wróciliśmy do pokoju. 
-Justin, jak to się stało-zapytał tato 
-Wczoraj Alex dostała SMS-zaczął-Był w nim filmik, jak ktoś zabija Alex-wydusił z siebie-Mieliśmy jechać właśnie do ciebie, ale Lily zaczęła krzyczeć jak weszła do garażu no i wtedy wbiegłem ja i zobaczyłem ciało-dokończył
-Przy ciele był karteczka-powiedział Oskar, wręczając mi ją 

Pierwsze ostrzeżeni
                                                                    ~SA
Podarłam kartkę i podniosłam głowę do góry, wszystkich wzrok był skierowany na mnie, zauważyłam, że Justin jest ostro wkurwiony. 
-ZABIJĘ TEGO SKURWYSYNA!!!-krzyczał Justin 
-Justin!-krzyknął mój ojciec-Każdy z nas chciałby go zabić, ale wygląda na to, że mamy do czynienia z profesjonalistą. 
Następny tydzień było okropny. Ciągle myślałam o Alex, wogóle nie wychodziłam z domu. Justin próbował mnie pocieszać, ale wiedział że to nic nie da i że to potrwa dopóki dojdę do siebie. Mama wyszła ze szpitala dwa dni temu, dalej nie wiadomo kto ją postrzelił. 
Dzisiaj jest pogrzeb Alex. Wyszłam z pod prysznica, pomalowałam się i ubrałam. Naszykowana zeszłam do Justina i razem z nim pojechaliśmy na pogrzeb.
Na cmentarz przyszedł cały gang. Alex rodzince zginęli jak miała 8 lat więc nikt z rodziny nie przyszedł. Ksiądz odmówił mszę, a potem poszliśmy nad grób.
-Prochem jesteś i w proch się obrócisz-powiedział ksiądz, potem złożył nam kondolencje. 
Wszyscy położyli kwiaty na trumnie i nadeszła pora na mnie. Poprosiłam tatę żebym mogła zostać sama. Podeszłam do trumny i położyłam na nią czerwoną róże.
-Tęsknie za tobą-powiedziałam-Brakuje mi ciebie, najpierw straciłam moich zastępczych rodziców, teraz ciebie.-zaczęłam płakać-Ile jeszcze osób musi zginąć żebym mogła w końcu być szczęśliwa. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że przeze mnie nie żyjesz. Ja tak bardzo się boję. Boję się, że stracę Justin, kocham go bardzo mocno i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie chcę żeby i on zginął przeze mnie. Nie pozwolę na to. Pamiętaj, że bardzo cię kocham Alex-powiedziałam, po czym wstałam cała zapłakana, obróciłam się i szłam w stronę auta Justina, ale kątem oka zauważyłam czarną postać chowającą się za drzewem, przyśpieszyłam tempo i szybko weszłam do samochodu w którym siedział już Justin.
-Wszystko w porządku?-zapytał, odpalając auto. Obróciłam się jeszcze i zauważyłam tą samą osobę, teraz stała bliżej, jednak nie mogłam zobaczyć kto to, ale widziałam na jej twarzy uśmiech.-Lily-szturchnął mnie Justin
-Hmm, przepraszam zamyśliłam się-skłamałam-Mówiłeś coś?
-Taj, pytałem się czy wszystko w porządku-odpowiedział 
-Tak, tak. Wszystko w porządku-powiedziałam, odwracając głowę w stronę szyby. 

***
Wiem, wiem trochę nudny.
Ale nie mogła nic lepszego wymyślić.
Przepraszam, następny będzie lepszy;)

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 12

**Oczami Lily**
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu i nie mogłam uwierzyć w to co tam zobaczyłam.
-O MÓJ BOŻE!!!-krzyknęłam z całej siły-Nie, nie!-krzyczałam-Dlaczego!!!-nagle do sali wbiegł tata z lekarzem.
-Lily!-podbiegł do mnie, przytulając mnie-Co się stało-zapytał, zaniepokojony
-On-Ona-mówiłam-wziął ją-płakałam
-Kogo, córeczko, kogo?
-Alex-krzyknęłam, zapłakana
-Ale kto?-zapytał
-On, on-próbowałam powiedzieć, aż w końcu pokazałam tacie treść SMS.
Od:Nieznany
Zostawiłaś przyjaciółeczkę samą?
Nigdy nie wiadomo co może się jej stać
~SA

-Kto napisał ci tego SMS!?!?!?!-zapytał zdenerwowany 
-Ja-Ja-Ja nie wiem, tato-wykrztusiłam-Już od jakiegoś czasu dostaję takie SMS, on mi grozi, grozi że mnie zabije, a najpierw wszystkich moich bliskich-płakałam-Ja się boję tato-wtuliłam się w niego
-Ciiii-nie płacz, proszę-powiedział-Zaraz pojedziesz ze mną do domu, tam wszyscy już czekają i uratujemy Alex-powiedział
-Ale mama!-krzyknęłam-Jak to tylko zmyłka i on przyjdzie po nią?-zapytałam wystraszona
-Nie bój się kochanie, wynająłem ochronę, zaraz tutaj przyjdą i będą stać przed wejściem do sali-uspokoił mnie-Chodz musimy już iść-powiedział, ciągnąc mnie w stronę wyjścia

**Oczami Justina**
Siedziałem z Johnym w domu i piliśmy piwo, kiedy spojrzałem na telefon. 19;50 
-Ej stary, coś jest nie tak, dzwoniłem parę razy do Lily nie odbiera, Alex też nie a jest już prawie 20.-powiedziałem zdenerwowany. Czułem, że coś się stało.
-No przecież nie wyparowały pewnie siedzą jeszcze w sklepach-zaśmiał się Johny 
-Nie, lepiej zadzwonię do szefa-odpowiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon i wybrałem numer szefa.
-Halo, szefie, bo jest taka sprawa-zacząłem 
-Przyjezdzajcie szybko do NY!!-krzyknął do słuchawki 
-Ale jak to? Ja nie mogę, Lily gdzieś zniknęła. Wyszła na..-nie dał mi dokończyć
-Lily, jest ze mną. Alex zaginęła przyjedzhajcie-powiedział, po czym się rozłączył 
-Stary wracamy do NY!-krzyknąłem biorąc kluczyki od auta
-Ale jak to?-zapytał zdezorientowany-O co chodzi, gdzie Lily i Alex
-Lily jest z ojcem w NY, a Alex zaginęła!-krzyknąłem-Szybko-powiedziałem wychodząc razem z Johnym z domu i zamykając go na klucz.
Nie zadawał już więcej pytań, bo widział że jestem wkurwiony. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy prosto na lotnisko. Po paru godzinnym locie byliśmy w NY. Szef zostawił nam moje auto pod lotniskiem, więc szybko wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu Jacka. Johny wciąż się nie odzywał. Dojechaliśmy na miejsce, pierwszy wysiadłem i jak tornado wbiegłem do domu, potem do salonu, a tam byli już wszyscy, ale mnie obchodziła tylko jedna osoba.
Lily
Rozejrzałem się po pokoju i od razu zobaczyłem zapłakaną Lily, siedzącą na fotelu. Podbiegłem do niej i ją przytuliłem.
-Justin-powiedziała, przytulając się do mnie
-Lily, kochanie-powiedziałem, a ona zaczęła płakać-Nie płacz, proszę. Wszystko będzie okey. Znajdę tego gnoja który porwał Alex i zabiję go własnymi rękami!!!-krzyknąłem
-Dobra Justin, uspokój się-powiedział szef
-To musi być ze sobą powiązane-powiedział-Najpierw strzelano do Angelina i teraz leży w szpitalu, a teraz Alex!-krzyknął, a Lily zaczęła jeszcze głośniej płakać, ja natomiast przytuliłem ją. Boże, jak to się stało? Pytałem sam siebie. 
-Nawet nie wiem od czego zacząć poszukiwania, bo telefonu z którego napisano do Lily nie da się namierzyć. Nie mamy żadnych śladów nic, zero-powiedział-Najlepiej będzie jeśli poczekamy, aż on znowu się odezwie i wtedy spróbujemy go namierzyć-dokończył, a Lily nagle podniosła głowę z mojego torsu 
-NIE!NIE!-krzyczała-Nie możemy tak po prostu sobie czekać!-wstała-Musimy jej szukać, TATO!-krzyknęła
-Li;y, zrozum. Nie możemy nic innego poradzić na to-powiedział, nieco spokojniej
-Justin-zapłakała-Zrób coś
-Lily, gdybym mógł to bym go kurwa zabił, gdybym wiedział gdzie jest, ale go zabije nie pozwolę mu na to żebyś przeze mnie cierpiała!-krzyknąłem 
-Justin-zwrócił się do mnie szef-Najlepiej będzie kiedy wezmiesz Lily do siebie-dokończył 
-Oczywiście-opowiedziałem, po czym zwróciłem się do Lily 
-Chodz Lily-powiedziałem, wstając i wystawiając do niej rękę. 
-Yhm-odpowiedziała załamana, wstała i razem wyszliśmy do mojego samochodu. 
Przez całą drogę Lily nie odezwała się do mnie ani słowem. Podjechaliśmy pod mój dom, wyszedłem z auta i otworzyłem Lily drzwi. Ona tylko wyszła i poszła w stronę domu, pobiegłem za nią i otworzyłem kluczami drzwi. Weszliśmy do środka.
-Może się położysz-zapytałem
-Yhm-powiedziała bez większego przekonania 
-Lili-uniosłem głos-Nie ignoruj mnie-krzyknąłem 
-Nie ignoruję cię Justin-powiedziała, powstrzymując płacz
-Ale wogóle się do mnie nie odzywasz, a jak już coś powiesz to kompletnie bez przekonania-krzyknąłem, a Lily lekko się wystraszyła
-A czego ode mnie oczekujesz-powiedziała przez łzy-Że przyjdziemy do ciebie do domu, rzucę ci się na szyje i będziemy się pieprzyć?-zapytała ironicznie, wbiegając na górę z rykiem
-Nie Lily!-krzyknąłem-Nie o to mi chodziło-krzyczałem biegnąc po schodach. Widziałem tylko jak Lily wbiega do jednego z pokoi i zamyka go na klucz i siada na ziemie za drzwiami po drugiej stronie.
-Lily, otwórz-mówiłem-Proszę
-Nie!-krzyknęła zza drzwi-Odejdz stąd 
-Nie Lily!-krzyknąłem-Przepraszam, ja nie miałem tego na myśli. Po prostu nie odzywałaś się do mnie i przez to się wkurzyłem. Ja nie chcę cię stracić, nigdy o nikogo nie martwiłem się tak jak o ciebie.-powiedziałem-Lily-Otwórz proszę-powiedziałem, powstrzymując płacz. 
Siedziałem tak przed drzwiami niecałą godzinę. Słyszałem tylko wcześniej jak Lily idzie do łazienki i z powrotem wraca koło drzwi.
-Justin-usłyszałem po paru minutach, cichy i bardzo słaby głos Lily. Kurwa, ja się jej coś stało. Justin, myśl, myśl. Kurwa, że wcześniej nie pomyślałem. Przecież w moim pokoju są wszystkie zapasowe kluczę. Pobiegłem szybko do niego i wziąłem zapasowy klucz, a następnie do drzwi w których zamknęła się Lily. Odkluczyłem szybko drzwi i wbiegłem do pokoju. Zobaczyłem w nim leżącą Lily obok drzwi, ledwo utrzymywała otwarte powieki. Co jest grane?
Nagle spostrzegłem, że ręka Lily cała jest w krwi, a obok niej leży żyletka. 
-Lily!-zapłakałem-Co ty zrobiłaś-powiedziałem przez płacz. Pobiegłem szybko do łazienki i wyciągnąłem z niej apteczkę, a następnie podbiegłem do Lily i uklęknąłem przy niej. Owinąłem jej rany bandażem i odsunąłem apteczkę na bok i popatrzyłem na Lily, na szczęście wyglądała już lepiej. 
-Przepraszam Justin-wydusiła
-Nie masz za co przepraszać, kochanie-powiedziałem i pomogłem jej wstać. Podszedłem z nią do łóżka i ją na nim ułożyłem.
-Pójdę zrobić ci herbatę, dobrze?-spytałem
-Dobrze-odpowiedziała cichutko 
Wszedłem do kuchni i zastawiłem wodę na herbatę. Wyciągnąłem kubek i nalałem wody. Nagle usłyszałem krzyki.
-JUSTIN!-krzyczała Lily-Przyjdz tu, błagam-krzyczała przez płacz. Zostawiając herbatę w kuchni pobiegłem do Lily. Wparowałem do pokoju i zobaczyłem Lily, płakała, siedziała na łóżku z podkulonymi nogami, obok niej był telefon, a on mamrotała coś pod nosem.
-Co się stało kochanie?-zapytałem-Nie płacz, proszę-powiedziałem, siadając obok niej i ją przytulając
-Czemu krzyczałaś?-spytałem, ona tylko pokazała mi swój telefon i wiadomość którą dostała. 

***
Normalnie, ale mnie wena naszła w ostatnich kilku dniach. 
Teraz będę pisać rozdziały, chyba częściej ;) 
Podoba się? xx

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 11

**Oczami Lily**
Obudziłam się z koszmarnym bólem głowy. Dopiero po paru minutach uświadomiłam sobie, co się wczoraj działo. Jestem dziewczyną Justina. Leżałam obok Justina, głową wtulony był w mój brzuch. On wyglądał tak słodko, tak niewinnie. Oczy miał lekko czerwone, co oznacza że wczoraj musiał płakać.
-Dzień Dobry, księżniczko-powiedział Justin uśmiechając się oraz składając słodkie całusa na moich ustach,
-Dzień Dobry-uśmiechnęłam się
-Jak się spało-spytał
-Bardzo dobrze-odpowiedziałam-A tobie?
-Z tobą zawsze śpi się dobrze kochanie-powiedział, całując moje czoło
-Która godzina?-zapytałam, Justin sięgnął po telefon do szafki
-12.15-odpowiedział
-Kurde. Zaspaliśmy do szkoły
-To chyba dobrze, co nie?
-Taak-zaśmiałam się-Ale wstawaj już bo nie będziemy cały dzień w łóżku leżeć-wstałam z łóżka
-Jeszcze chwilkę-powiedział Justin jak mały chłopczyk.
-To mam pomysł-zaśmiałam się-Ty zostań, a ja pójdę zrobić nam śniadanie
-Tak-krzyknął Justin-To bardzo dobry pomysł 
-To idę-powiedziałam, wychodząc z pokoju
W podskokach zbiegłam ze schodów i poleciałam do kuchni. O dziwo nie spotkałam pijanych nastolatków po wczorajszej imprezie, najwidoczniej już sobie poszli. Weszłam do kuchni, podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej potrzebne produkty do zrobienia naleśników. Włączyłam patelnie i zrobiłam ciasto, a już po chwili na talerzu znajdowały się pachnące naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. Nalałam jeszcze to kubków soku pomarańczowego i razem z tacą pełną naleśników poszłam do pokoju Justina. Nogą uchyliłam drzwi i weszłam do środka, moim oczom ukazał się śpiący Justin. Tacę położyłam na stoliku nocny i powoli wdrapałam się na łóżko. Ręką przejechałam po jego torsie.
-Justin-powiedziałam cichutko, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi, zjechałam ręką niżej i dotknęłam przez majtki penisa Justina, na co ten zajęczał. Delikatnie jezdziłam po nim palcami. Justin chyba myślał, że to jakiś sen bo się nie obudził. 
-Lily! Aaaa-pomrukiwał, a ja się śmiałam bo on dalej spał. Postanowiłam porobić sobie z niego żarty. Ścisnęłam jego penisa i powiedziałam
-Justin, dalej, dalej-ciągle pasując jego wybrzuszenie 
-Lily! Zaraz dojdę-krzyczał, a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, a zdezorientowany Justin otworzył oczy.
-Co jest grane?-zapytał zdziwiony, patrząc w dół-kurwa
-HAHAHAHA-śmiałam się-prawie doszedłeś przez sen
-Bardzo śmieszne!!-krzyknął-Ha.Ha.Ha-udawał śmiech, po czym strzelił focha
-No wez Justin-zaczęłam-Nie fochaj się na mnie-a on dalej nic-Zrobiłam śniadanie-brak odpowiedzi-Naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami-powiedziałam melodyjnie, a Justin od razu się uśmiechnął
-No dobra nie gniewam się już na ciebie-powiedział-Ale dawaj już te naleśniki-wyglądał w tym momencie jak mały chłopczyk 
-A magiczne słowo?-zapytałam z uśmiechem 
-Czary mary-zaśmiał się
-Nie to, to drugie
-Abrakadabra?-zapytał
-Nie!-krzyknęłam-Jeszcze inne
-Proszę?-uśmiechnął się i po chwili dał mi buziaka w policzek
-No-zaczęłam-Tak lepiej-powiedziałam, podając Justinowi talerz z naleśnikami, jednocześnie biorąc swój w ręce.
-Smacznego kochanie-powiedział Justin, a ja już chciałam dziękować-Życzy firma udław się-dokończył
-Dzięki, wiesz. Super, że chcesz żebym się udławiła-udawałam obrażoną 
-Przecież żartowałem, skarbieee-powiedział.
-No okej, okej, nie gniewam się już-pocałowałam Justina w usta
-Masz takie słodziutkie usta
-Hahaha, ty też
-Mógłbym całować je wiecznie
-Ktoś ci zabrania?-zapytałam
-No nie-odłożył nasze talerze i złączył nasze usta w namiętny, ale słodki pocałunek. Przerwał nam go wchodzący do pokoju Johny
-Uuuu, widzę że przeszkodziłem-krzyknął-Ale chciałem się upewnić, że jesteście w domu
-No jak widać jesteśmy!!-krzyknął Justin
-No widzę, widzę-powiedział, śmiejąc się i wychodząc
-No-zaczął-To na czym skończyliśmy?-zapytał Justin
-Już skończyliśmy-odpowiedziałam
-Ale jak to?-zapytał oburzony
-No, tak to. Chciałam iść na miasto z Alex
-Ale możesz iść ze mną
-Ale wolę z Alex
-Czuję się urażony-powiedział, smutny
-No zrozum, to takie babskie sprawy, będziemy latać po sklepach i takie tam-powiedziałam całując go w usta
-No okej-odpowiedział
-To idę się umyć i ubrać-powiedziałam, wstając i idąc do swojego pokoju
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem, pomalowałam się, po czym podeszłam do szafy wybrać komplet. Ubrana wyszłam z pokoju i poszłam do salonu gdzie zobaczyłam siedzącą przed tv Alex.
-Siema laska, idziemy na zakupy?-spytałam
-Jasne, możemy iść-powiedziała wstając
-Jestem już ubrana, więc możemy iść-powiedziała
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy autem wprost do najbliższego centrum handlowego.
Weszłyśmy do środka i najpierw poszłyśmy na kawę. Opowiedziałam Alex, że chodzę z Justinem, na co ona się strasznie ucieszyła. Przez następnych parę godzin chodziłyśmy po sklepach i kupiłyśmy pełno ciuchów. Nagle zadzwonił do mnie telefon, wyciągnęłam go z torebki, spojrzałam na ekran.
Tata.
Ciekawe co chcę.
Odebrałam.
-Hej-przywitałam go
-Lily, musisz wrócić do NY i to szybko-mówił
-Ale jak to? teraz? Co się stało-zapytała zdziwiona
-Angelina..O-on-jąkał się-Ona została postrzelona-wydusił z siebie wystraszony
-Co?!?!?! Kiedy? Boże!-krzyknęłam do telefonu i się od razu rozłączyłam
Nie powiadomiłam nawet Alex, która oglądała wystawę w sklepie tylko rzuciłam zakupy i zaczęłam biec, płacząc w stronę wyjścia.
Boże, jak to się stało!! Dopiero co odzyskałam mamę i mogę ją stracić. Nie! To nie może być prawda!
Złapałam taksówkę i szybko pojechałam na lotnisko. Nie myślałam w tedy o niczym, liczyło się tylko jedno.
Mama.
Kupiłam bilet do NY, na szczęście za 10 minut był lot. Wzięłam bilety i pobiegłam na rozprawę, a następnie do samolotu. Cały czas zastanawiałam się, kto to mógł być, jak to się stało. Miałam w głowie tyle pytań, a odpowiedzi żadnych. Napisałam tylko SMS do taty w jakim szpitalu są i nic więcej. Nie miałam siły pisać do Justina, oraz wszystkiego mu tłumaczyć, nie teraz.
Wyszłam z samolotu i od razu zamówiłam taksówkę, żeby zawiozła mnie do wyznaczonego szpitala. Zapłaciłam kierowcy i z prędkością światła wparowałam do szpitala. Podbiegłam do recepcji.
-Gdzie leży Angelina White-zapytała zdenerwowana
-A kim pani jest?-zapytała spokojnie recepcjonistka
-Jej córką-krzyknęłam
-Aha, dobrze. Już sprawdzam-powiedziała-Pani White leży na 6 piętrze w sali numer 305.-odpowiedziała
Od razu pobiegłam w stronę windy, wpadając po drodze na parę osób. W windzie wcisnęłam przycisk na 6 piętro i po paru sekundach się tam znalazłam. Wyszłam z windy  i rozejrzałam się po korytarzu w prawo i lewo. Szłam korytarzem mijając salę.
299,300,301,302,303,304,
305! Jest
Otworzyłam drzwi sali i od razu łzy napłynęły mi do oczu, po tym co zobaczyłam. Był tam mój załamany tato, siedzący przy łóżku mamy, która była podłączona do różnych kabli.
-Tato-powiedziałam cicho, podchodząc do niego i go przytulając
-Lily, jesteś-powiedział, i zauważyłam że płakał
-Co z nią?-zapytałam przejęta
-Od wypadku się nie obudziła, lekarze mówią żeby być dobrej myśli i nie tracić nadziei-powiedział smutny i przybity
-Kiedy to się stało?-zapytałam
-Angelina wyszła do sklepu i najprawdopodobniej przed sklepem ją postrzelili, do mnie zadzwoniła policja, że jest w szpitalu i prosili żebym przyjechał. Zaraz jak przyjechałem, zadzwoniłem do ciebie-wstał-Zostawię cię samą z mamą, lekarze powiedzieli, że jest w śpiączce, ale wszystko słyszy-powiedział znikając za drzwiami.
Widok osoby, którą kochasz w takim stanie był okropny.
-Mamo-zaczęłam-Dlaczego ty?-zapłakałam-Dopiero co cię odzyskałam, a tu taki coś. Ja tak bardzo cię kocham, nie mogę cię teraz stracić, nie teraz. No nie mogę!-powiedziałam głośniej
Zrobiła małą przerwę w mówieniu, żeby się uspokoić od płaczu.
-Mam chłopaka, wiesz?-mimowolnie na twarz wkradł mi się mały uśmiech-Justin-powiedziałam-Jest taki kochany, teraz jest w Kanadzie, nawet nie powiedziałam mu że przyjechałam do NY. Jak tata zadzwonił to byłam z Alex na zakupach, rzuciłam wszystko, wsiadłam w samolot i przyleciałam tutaj.-wytłumaczyłam
Przez następną godzinę, leżałam wtulona w nią i płakałam, aż wreszcie zasnęłam.
Obudził mnie dzwięk przychodzącego SMS. Niechętnie wzięłam telefon do ręki i otworzyłam wiadomość.

**Oczami Alex**
Bardzo zdziwiło mnie to, że Lily tak nagle wszystko zostawiła i wybiegła z centrum. Pobiegłam za nią, ale jej już nie było. Zaczęła dzwonić do niej do Justina, ale jak na złość nie odbierali, zadzwoniłam też do Jognego, ale jemu też włączała się poczta głosowa. Postanowiłam usiąść na ławce przed centrum, bo może wróci. Siedziałam tak 5 minut, 10 minut, aż w końcu po 15 minutach przyszedł do mnie SMS.
Od:Nieznany 
Chcesz zobaczyć Lily żywą?
Przyjdz do starego magazynu(nazwa ulicy)
Lepiej się pośpiesz. 
O mój boże!
Co jest grane.
Nie wiedziałam co zrobić, ale Lily to moja przyjaciółka, więc wsiadłam szybko do auta i pojechałam do starego magazynu pod podanym adresem. Jechałam jak wariatka, bo strasznie bałam się o Lily. Po niecałych 10 minutach byłam na miejscu. Zatrzymałam auto i zamknęłam na klucz. Podeszłam do magazynku, wystawiłam głowę do środka.
-Lily!-zawołałam-Jesteś tu?-weszłam do środka, ale nikogo tam nie było. Postanowiłam rozejrzeć się po innych pomieszczeniach. Weszłam do jednego, drugiego, trzeciego, czwartego, ale dalej nikogo nie widziałam. Zaczynałam się trochę dziwić, bo kto by napisał takiego SMS, nawet dla głupiego żartu, wgóle skąd ktoś miałby mój numer. Zostało ostatnie pomieszczenia, weszłam do środka, ale tam też nikogo nie było, chciałam wyjść z pomieszczenia lecz w drzwiach zobaczyłam zakapturzoną postać w okularach. Wystraszyłam się.
-Kim jesteś?!?! Gdzie jest Lily-krzyczałam i chciałam uciec, ale tajemnicza osoba złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła mnie do siebie tyłem, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
-Puść mnie-krzyczałam, ale on/ona przyłożyła mi szmatkę do ust.
-Dobranoc Alex-usłyszałam, a potem widziałam tylko ciemność. 

***
Jest 11 rozdział <3
Na początek chciałabym podziękować za ponad 1000 wyświetleń!!!
Dodałam go szybko, myślałam że się nie wyrobie, ale wena mnie złapała.
Mam nadzieję, że się wam podoba xx


niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 10

**Oczami Justina**
-Co ty tu kurwa robisz?!?!?!-krzyknąłem 
-Przeszkodziłeś mi i Lily-odpowiedział oburzony Jaxon 
-Co w mieście kurwa robisz!!!-krzyknąłem, na co Lily podskoczyła
-Hmmm.-zastanowił się-Mieszkam?-zapytał ironicznie
-Odpierdol się do niej Jaxon!-krzyknąłem podchodząc do Lily, która właśnie zakładała sukienkę 
-Ale hej!-podniósł ręce w geście obronnym-Nie wiedziałem że przyjechałeś, nie wiedziałem że to twoja impreza i nie wiedziałem że to kurwa twoja laska!-krzyknął
-A nie zdziwiło cię to że mówiłam do ciebie Justin-zapytała Lily
-To impreza, pomyślałem że za dużo wypiłaś, albo dosypali ci coś do drinka-wytłumaczył-Gdybym wiedział co jest grane nie zrobiłbym tego-dokończył
-Dobra, okej na szczęście do niczego nie doszło-odezwała się Lily
-Gdybym tu nie wparował to by jednak do czegoś doszło!-krzyknąłem
-Ale przyszedłeś i nic się nie stało, okej?-powiedziała Lily
-No-przytaknął Jaxon-To co? Zgoda brachu, tak dawno się nie widzieliśmy-powiedział Jaxon wyciągając dłoń w moją stronę
-Zgoda-odpowiedziałem, podając rękę i robiąc z nim braterski uścisk 
-To co cię tu sprowadza Justin?-spytał
-Interesy-odpowiedziałem, a Jaxon od razu załapał o co chodzi
Przez resztę wieczoru tańczyłem razem z Lily i rozmawialiśmy z Jaxonem. Przedstawiłem go Alex i Johnemu od razu go polubili. 
Lily zrobiła się śpiąca.
-Justin, jestem śpiąca, chyba już pójdę-powiedziała
-To ja pójdę z tobą-powiedziałem i wziąłem ją za rękę. 
Weszliśmy do mojego pokoju i przekręciłem klucz żeby nikt nam nie wlazł tutaj w środku nocy. 
-Emm, Justin?-zapytała Lily
-Tak?-ściągnąłem buty oraz koszulkę
-Bo ja nie mam piżamy-powiedziała
-Nie ma sprawy, możesz spać nago-powiedziałem, poruszając brwiami 
-Zboczuch!-krzyknęła Lily, rzucając we mnie poduszką
-Dobra, dobra-powiedziałem,-Masz koszulkę-rzuciłem z jej stronę swoją koszulkę
-Dziękuję-powiedziała i w podskokach chciała dojść do łazienki, lecz alkohol zrobił swoje i po drodze potykała się o własne nogi.

 **Oczami Lily**
Ściągnęłam z siebie sukienkę oraz stanik. Majtki zostawiłam, bp nie wiadomo co mu może przyjść do tej pustej głowy. Makijaż zmyłam wodą bo nie znalazłam mleczka do demakijażu. Rozczesałam włosy i szczoteczką umyłam zęby. Założyłam koszulkę Justina, która ledwo zakrywała mi tyłek i wyszłam z łazienki.
-Powinnaś częściej chodzić w moich koszulkach-usłyszałam głos Justina
-Dureń-zaśmiałam się, po czym położyłam się obok Justina
-Dobranoc Justin-powiedziałam
-Dobranoc księżniczko-odpowiedział, a moja twarz zrobiła się czerwona jak burak, na szczęście Justin tego nie zauważył. Chciałam zasnąć, ale cały czas czułam na sobie wzrok Justina.
-Boże Justin!-krzyknęłam-Możesz przestać się na mnie gapić?-zapytałam
-Ale jak ty jesteś taka piękna-powiedział, a palcem przejechał po moim policzku
-Przestań, jesteś głupi-powiedziała, odwracając wzrok od Biebera.
-Ale taka prawda Lily-powiedział, zmniejszając odległość między nami. 
-Justin-zajęczałam-proszę przestań-powiedziałam
-Ale dlaczego? AJ nic nie robię-dotknął swoim nosem mój nos-Jesteś taka piękna-powiedział-Taka idealna-kontynuował-Nigdy nie poznałem lepszej kobiety od ciebie, tak bardzo chciałby się tobą opiekować, codziennie rano wstawać i wieczorem kłaść się z myślą, że mam dla kogo żyć, tak bardzo chciałbym cię chronić, tak bardzo chciałbym być przy tobie w tych dobrych i złych chwilach, ja tak bardzo..-zawahał się-ja tak bardzo cię kocham Lily-wydusił to z siebie w końcu.-Lily nie płacz, proszę cię-błagał
-Justin ja, ja-jąkałam się-Ja się boję, boję się, że mnie zostawisz, boję się, że będę przez ciebie cierpieć, ja,ja-chciałam powiedzieć
-Boisz się we mnie zakochać-powiedział
-Nie, to nie tak-powiedziałam
-Lily, nie tłumacz się, rozumiem, tylko teraz czuję się jak skończony idiota, bo powiedziałem ci że cię kocham a ty mnie nie-powiedział i wreszcie zaczął płakać, powstrzymywał płacz od początku rozmowy, aż wreszcie wszystko z niego wyleciało.
-Nie Justin!-krzyknęłam
-Lily, nie chcę żebyś się nade mną litowała
-Ale ja się nad tobą do jasnej cholery nie lituję!!!-krzyknęłam-Ja cię kurwa kocham!!!-o mój boże, nie wieżę, że mu to powiedziałam.-Ja cię kocham, na prawdę, dusiłam to w sobie od pierwszego spotkania, tak śmiało mogę powiedzieć , że to miłość od pierwszego wejrzenia.
-Nie, Lyli!-krzyknął-Nie!, ty nie możesz mnie kochać, ja ci to powiedziałem bo nie potrafiłem dłużej tego w sobie dusić. Nie było to kłamstwem, bo cię kocham. Kocham cię kurwa jak nigdy nikogo nie kochałem! Mógłbym dla ciebie zrobić wszystko! Ale ty nie możesz mnie kochać, jestem okropny, jestem zwykłym dupkiem, tak okropnie cię potraktowałem, a ty mi wybaczyłaś, odnalazłaś we mnie prawdziwego mnie, nie oddaliłaś się ode mnie pomimo tego jak cię traktowałem!!-mówił Justin przez płacz
-Ciii, Justin ja cię na prawdę kocham!-krzyczałam-JA CIĘ KURWA KOCHAM!!!-krzyknęłam
-Ja ciebie też-powiedział Justin powoli dotykając swoimi ustami moich. Po chwili pogłębił pocałunek. Nie był on tak jaki jak poprzednie. Ten był inny. Ten był prawdziwy. To był pocałunek prawdziwej miłości. Tak miłości. Mojej i Justina, której nic już nie rozdzieli. Oderwaliśmy się od siebie, wtuliłam się w tors Justina, a on pogłaskał mnie po włosach.
-Od teraz jesteś tylko moja, i nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić-powiedział Justin
-Tylko twoja-powtórzyłam po Justinie. Justin pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię-powiedział
-A ja ciebie-odpowiedziałam 

***
10!!!
Wiem, ten też trochę krótki, ale chciałam dodać go w Dzień Dziecka. 
Mam nadzieję, że się podoba.
Justin i Lily, wreszcie razem <3
Cieszycie się??
Najlepszego z okazji dnia dziecka xx

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 9


**Oczami Justina**

Byłem właśnie z Johnem w pokoju i wyciągaliśmy alkohol z toreb, a dziewczyny się szykowały. Po tym jak wyznałem Lily, że kiedyś tu mieszkałem, oraz że moi rodzice nie żyją nie wspominała i nie wypytywała się o moją rodzinę. To nawet i dobrze, ponieważ nie lubię zbytnio rozmawiać o nich. Kiedyś może jej opowiem o wszystkim, ale teraz jest za wcześnie nawet John nie wie wszystkiego i wolałbym żeby na razie tak zostało. Z moich rozmyśleń oderwało mnie stukanie szpilek. Powoli podniosłem głowę do góry i najpierw ujrzałem długie, seksowne nogi. 
-To na pewno Lily-pomyślałem i miałem racje. Przede mną stała seksownie ubrana Lily.
-Stary, czekaj przyniosę ci wiadro bo zaślinisz podłogę-zaśmiał się Johny 
-Spieprzaj-warknąłem, a Lily stała i się śmiała. Po chwili dołączyła do niej Alex
-Zaraz powinni się schodzić-powiedziała i w tym samym momencie ktoś wszedł do domu. Była to  grupka dziewczyn i chłopaków. Przywitaliśmy się i zaraz zaczęło się schodzić coraz więcej i więcej osób. 
Impreza trwała dopiero 30 minut, a dom był pełny nie wiem jakim cudem Alex udało się zaprosić tyle osób, biorąc pod uwagę to, że dopiero tu przyjechaliśmy. Tańczyłem z wieloma dziewczynami, ale krótko i unikałem rozmów z innymi, bo bałem się że ktoś mnie rozpozna. Po następnych 30 minutach byłem już niezle pijany i nie myślałem o tym, więc bawiłem się na całego. Z niektóre dziewczyny niemal przeleciałem na parkiecie. Były seksowne, ale najseksowniejsza była Lili. Żadna dziewczyna którą znam/znałem nie miała takich pięknych oczu jak Lily. Mógłbym patrzyć się w nie godzinami.
-Justin, zatańczymy-wyrwał mnie z rozmyśleń słodki, dobrze mi znany głos
-Oczywiście piękna-odpowiedziałem i poszedłem z Lily tańczyć
-Po jedynie paru sekundach tańca zrobiło mi się strasznie niedobrze.
-Coś się stało Justin?-zapytała Lily
-Nie wszystko okej, tylko trochę mi niedobrze-odpowiedziałem-Może pójdę na chwilę do toalety-dokończyłem
-Iść z tobą?-spytała
-Nie, poradzę sobie-odmówiłem, chociaż bardzo bym chciał żeby poszła, ale wtedy pewnie by do czegoś doszło i Lily znowu się na mnie obrazi. 
Odszedłem od Lily i przeciskałem się przez napitych nastolatków do ubikacji. Dobrze, że mamy parę toalet bo w dwóch w których byłem, były zajęte przez napalonych imprezowiczów. Znalazłem wreszcie wolną toaletę i kiedy tylko wszedłem zebrało mnie na wymioty, podbiegłem do ubikacji i wyrzygałem chyba wszystki alkohol, który dzisiaj wypiłem a było go dosyć sporo. Od razu zrobiło mi się lepiej, opłukałem jeszcze tyko buzię, przeczesałem ręką włosy i wyszedłem z toalety. Zszedłem na dół i usiadłem na kanapie, wziąłem piwo i przyglądałem się tańczącym nastolatką. Siedziałem tak może z 15 minut, aż postanowiłem iść do pokoju i po prostu położyć się spać. Wstałem z kanapy, wszedłem do góry po schodach i udałem sie do swojego pokoju. Na szczęście nikogo w nim nie było. Wszedłem do środka zakluczyłem drzwi i położyłem się na łóżko. Trudno było mi zasnąć przy tym hałasie. Kiedy tak leżałem i próbowałem zasnąć usłyszałem czyiś krzyk.
Lily!
Tak! To na pewno krzyk Lily, dobiegały one z pokoju obok. Szybko wybiegłem z pokoju i wparowałem do pokoju obok. 
Zamarłem.

**Oczami Lily**
Po tym jak Justin poszedł do toalety, chciałam iść za nim już wchodziłam po schodach, ale ktoś pociągnął mnie za rękę. Odwróciłam się i ujrzałam Justina. Może trochę za dużo wypiłam, ale przysięgam że wcześniej był ubrany inaczej.
-A ty co? Obrzygałeś się w tym kiblu, że się poszedłeś przebrać-zapytałam śmiejąc się
-Taaa-odpowiedział z uśmiechem-Zatańczmy-powiedział, ciągnął mnie za rękę. 
Tańczyliśmy w rytm muzyki. Dobra to nie był taniec, to było ocieranie się o siebie. Justin złapał mnie za pośladek, a ja pisnęłam.
-Cii-powiedział mi do ucha, oraz położył prawą rękę na moją lewą pierś. Zdziwiłam się trochę, bo nie byliśmy w osobnym pokoju tylko w pokoju z masą ludzi dookoła. Ale i tak wszyscy są pijani, więc nikt nic nie będzie pamiętał, łącznie ze mną. Ocierałam swoim tyłkiem o krocze Justina, a jego kolega był już twardy. Nagle odwrócił mnie i wbił się w moje wargi, odwzajemniłam pocałunek. Po chwili, oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza, ale Justin pociągnął mnie za rękę i kierował się w stronę schodów, a ja podążałam za nim. Weszliśmy do pokoju. Justin rzucił mnie na łóżko i zaczął całować. Ja w tym momencie ściągałam jego koszulkę. Po chwili całowania się przeszedł na moją szyję. Składał mi mokre pocałunki. Oderwał się i zaczął ściągać moją sukienkę, przeszedł na brzuch, w okolice pępka zaczął łapczywie całować mój brzuch. Postanowiłam przejąć inicjatywę i teraz ja siedziałam na nim. Zjechałam w dół, klęczałam na podłodze a głowę miałam między jego kroczem. Powoli rozpięłam jego zamek, a następnie zdjęłam z jego pomocą spodnie. Penisa miał bardzo twardego i nabrzmiałego. Chciałem już ściągnąć jego majtki, kiedy moją uwagę przykuły jego tatuaże. Wcześniej ich nie miał, tzn. miał tatuaże nawet w tych samych miejscach, ale inne. 
-Justin, co jest z twoimi tatuażami?-zapytałam wstając 
-A co ma być maleńka?-Justin nigdy tak do mnie nie mówi.
 -No jak to co?!?!-krzyknęłam
-Nie miałeś takich tatuaży! O co tutaj chodzi-krzyczałam tak głośno, że chyba cały dom mnie słyszał.
Nagle do pokoju ktoś wbiegł. Spojrzałam w stronę drzwi. 
Justin.
Co jest kurwa.
-Ooo, jest i mój braciszek-odezwał się Justin, a raczej chłopak wyglądający identycznie jak on.


***
9! Sorki, że taki krótki ale nie chciałam dalej pisać, chciałam to tak zakończyć. Mam nadzieję, że się podoba. Następny rozdział dodam w piętek;)