**Oczami Lily**
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu i nie mogłam uwierzyć w to co tam zobaczyłam.
-O MÓJ BOŻE!!!-krzyknęłam z całej siły-Nie, nie!-krzyczałam-Dlaczego!!!-nagle do sali wbiegł tata z lekarzem.
-Lily!-podbiegł do mnie, przytulając mnie-Co się stało-zapytał, zaniepokojony
-On-Ona-mówiłam-wziął ją-płakałam
-Kogo, córeczko, kogo?
-Alex-krzyknęłam, zapłakana
-Ale kto?-zapytał
-On, on-próbowałam powiedzieć, aż w końcu pokazałam tacie treść SMS.
Od:Nieznany
Zostawiłaś przyjaciółeczkę samą?
Nigdy nie wiadomo co może się jej stać
~SA
-Kto napisał ci tego SMS!?!?!?!-zapytał zdenerwowany
-Ja-Ja-Ja nie wiem, tato-wykrztusiłam-Już od jakiegoś czasu dostaję takie SMS, on mi grozi, grozi że mnie zabije, a najpierw wszystkich moich bliskich-płakałam-Ja się boję tato-wtuliłam się w niego
-Ciiii-nie płacz, proszę-powiedział-Zaraz pojedziesz ze mną do domu, tam wszyscy już czekają i uratujemy Alex-powiedział
-Ale mama!-krzyknęłam-Jak to tylko zmyłka i on przyjdzie po nią?-zapytałam wystraszona
-Nie bój się kochanie, wynająłem ochronę, zaraz tutaj przyjdą i będą stać przed wejściem do sali-uspokoił mnie-Chodz musimy już iść-powiedział, ciągnąc mnie w stronę wyjścia
**Oczami Justina**
Siedziałem z Johnym w domu i piliśmy piwo, kiedy spojrzałem na telefon. 19;50
-Ej stary, coś jest nie tak, dzwoniłem parę razy do Lily nie odbiera, Alex też nie a jest już prawie 20.-powiedziałem zdenerwowany. Czułem, że coś się stało.
-No przecież nie wyparowały pewnie siedzą jeszcze w sklepach-zaśmiał się Johny
-Nie, lepiej zadzwonię do szefa-odpowiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon i wybrałem numer szefa.
-Halo, szefie, bo jest taka sprawa-zacząłem
-Przyjezdzajcie szybko do NY!!-krzyknął do słuchawki
-Ale jak to? Ja nie mogę, Lily gdzieś zniknęła. Wyszła na..-nie dał mi dokończyć
-Lily, jest ze mną. Alex zaginęła przyjedzhajcie-powiedział, po czym się rozłączył
-Stary wracamy do NY!-krzyknąłem biorąc kluczyki od auta
-Ale jak to?-zapytał zdezorientowany-O co chodzi, gdzie Lily i Alex
-Lily jest z ojcem w NY, a Alex zaginęła!-krzyknąłem-Szybko-powiedziałem wychodząc razem z Johnym z domu i zamykając go na klucz.
Nie zadawał już więcej pytań, bo widział że jestem wkurwiony. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy prosto na lotnisko. Po paru godzinnym locie byliśmy w NY. Szef zostawił nam moje auto pod lotniskiem, więc szybko wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu Jacka. Johny wciąż się nie odzywał. Dojechaliśmy na miejsce, pierwszy wysiadłem i jak tornado wbiegłem do domu, potem do salonu, a tam byli już wszyscy, ale mnie obchodziła tylko jedna osoba.
Lily
Rozejrzałem się po pokoju i od razu zobaczyłem zapłakaną Lily, siedzącą na fotelu. Podbiegłem do niej i ją przytuliłem.
-Justin-powiedziała, przytulając się do mnie
-Lily, kochanie-powiedziałem, a ona zaczęła płakać-Nie płacz, proszę. Wszystko będzie okey. Znajdę tego gnoja który porwał Alex i zabiję go własnymi rękami!!!-krzyknąłem
-Dobra Justin, uspokój się-powiedział szef
-To musi być ze sobą powiązane-powiedział-Najpierw strzelano do Angelina i teraz leży w szpitalu, a teraz Alex!-krzyknął, a Lily zaczęła jeszcze głośniej płakać, ja natomiast przytuliłem ją. Boże, jak to się stało? Pytałem sam siebie.
-Nawet nie wiem od czego zacząć poszukiwania, bo telefonu z którego napisano do Lily nie da się namierzyć. Nie mamy żadnych śladów nic, zero-powiedział-Najlepiej będzie jeśli poczekamy, aż on znowu się odezwie i wtedy spróbujemy go namierzyć-dokończył, a Lily nagle podniosła głowę z mojego torsu
-NIE!NIE!-krzyczała-Nie możemy tak po prostu sobie czekać!-wstała-Musimy jej szukać, TATO!-krzyknęła
-Li;y, zrozum. Nie możemy nic innego poradzić na to-powiedział, nieco spokojniej
-Justin-zapłakała-Zrób coś
-Lily, gdybym mógł to bym go kurwa zabił, gdybym wiedział gdzie jest, ale go zabije nie pozwolę mu na to żebyś przeze mnie cierpiała!-krzyknąłem
-Justin-zwrócił się do mnie szef-Najlepiej będzie kiedy wezmiesz Lily do siebie-dokończył
-Oczywiście-opowiedziałem, po czym zwróciłem się do Lily
-Chodz Lily-powiedziałem, wstając i wystawiając do niej rękę.
-Yhm-odpowiedziała załamana, wstała i razem wyszliśmy do mojego samochodu.
Przez całą drogę Lily nie odezwała się do mnie ani słowem. Podjechaliśmy pod mój dom, wyszedłem z auta i otworzyłem Lily drzwi. Ona tylko wyszła i poszła w stronę domu, pobiegłem za nią i otworzyłem kluczami drzwi. Weszliśmy do środka.
-Może się położysz-zapytałem
-Yhm-powiedziała bez większego przekonania
-Lili-uniosłem głos-Nie ignoruj mnie-krzyknąłem
-Nie ignoruję cię Justin-powiedziała, powstrzymując płacz
-Ale wogóle się do mnie nie odzywasz, a jak już coś powiesz to kompletnie bez przekonania-krzyknąłem, a Lily lekko się wystraszyła
-A czego ode mnie oczekujesz-powiedziała przez łzy-Że przyjdziemy do ciebie do domu, rzucę ci się na szyje i będziemy się pieprzyć?-zapytała ironicznie, wbiegając na górę z rykiem
-Nie Lily!-krzyknąłem-Nie o to mi chodziło-krzyczałem biegnąc po schodach. Widziałem tylko jak Lily wbiega do jednego z pokoi i zamyka go na klucz i siada na ziemie za drzwiami po drugiej stronie.
-Lily, otwórz-mówiłem-Proszę
-Nie!-krzyknęła zza drzwi-Odejdz stąd
-Nie Lily!-krzyknąłem-Przepraszam, ja nie miałem tego na myśli. Po prostu nie odzywałaś się do mnie i przez to się wkurzyłem. Ja nie chcę cię stracić, nigdy o nikogo nie martwiłem się tak jak o ciebie.-powiedziałem-Lily-Otwórz proszę-powiedziałem, powstrzymując płacz.
Siedziałem tak przed drzwiami niecałą godzinę. Słyszałem tylko wcześniej jak Lily idzie do łazienki i z powrotem wraca koło drzwi.
-Justin-usłyszałem po paru minutach, cichy i bardzo słaby głos Lily. Kurwa, ja się jej coś stało. Justin, myśl, myśl. Kurwa, że wcześniej nie pomyślałem. Przecież w moim pokoju są wszystkie zapasowe kluczę. Pobiegłem szybko do niego i wziąłem zapasowy klucz, a następnie do drzwi w których zamknęła się Lily. Odkluczyłem szybko drzwi i wbiegłem do pokoju. Zobaczyłem w nim leżącą Lily obok drzwi, ledwo utrzymywała otwarte powieki. Co jest grane?
Nagle spostrzegłem, że ręka Lily cała jest w krwi, a obok niej leży żyletka.
-Lily!-zapłakałem-Co ty zrobiłaś-powiedziałem przez płacz. Pobiegłem szybko do łazienki i wyciągnąłem z niej apteczkę, a następnie podbiegłem do Lily i uklęknąłem przy niej. Owinąłem jej rany bandażem i odsunąłem apteczkę na bok i popatrzyłem na Lily, na szczęście wyglądała już lepiej.
-Przepraszam Justin-wydusiła
-Nie masz za co przepraszać, kochanie-powiedziałem i pomogłem jej wstać. Podszedłem z nią do łóżka i ją na nim ułożyłem.
-Pójdę zrobić ci herbatę, dobrze?-spytałem
-Dobrze-odpowiedziała cichutko
Wszedłem do kuchni i zastawiłem wodę na herbatę. Wyciągnąłem kubek i nalałem wody. Nagle usłyszałem krzyki.
-JUSTIN!-krzyczała Lily-Przyjdz tu, błagam-krzyczała przez płacz. Zostawiając herbatę w kuchni pobiegłem do Lily. Wparowałem do pokoju i zobaczyłem Lily, płakała, siedziała na łóżku z podkulonymi nogami, obok niej był telefon, a on mamrotała coś pod nosem.
-Co się stało kochanie?-zapytałem-Nie płacz, proszę-powiedziałem, siadając obok niej i ją przytulając
-Czemu krzyczałaś?-spytałem, ona tylko pokazała mi swój telefon i wiadomość którą dostała.
***
Normalnie, ale mnie wena naszła w ostatnich kilku dniach.
Teraz będę pisać rozdziały, chyba częściej ;)
Podoba się? xx
Cudowne opowiadanie.. Jedno z najlepszych jakie czytałam.. ;) życzę dużo weny i nowych pomysłów! ;)
OdpowiedzUsuńojej Dziękuję bardzo xoxo
Usuńdzięęki xx
OdpowiedzUsuńZapowiada sie super : )
OdpowiedzUsuńhttp://i-wanna-be-with-you-baby.blogspot.com
Zapraszam