sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 18


*Oczami Lily*

Siedziałam na ziemnej, szpitalnej podłodze. Po tym jak lekarz powiedział nam, że z Johnem już lepiej, odrobinę się uspokoiłam. 
-Kochanie?-stał przede mną Justin 
-Hmm?-zapytałam
-Chodz, pojedziemy do domu, musisz odpocząć
-No dobrze- powiedziałam, po czym wstałam i poszłam z Justinem w stronę szpitalnego wyjścia.
Justin zamówił taksówkę i pojechaliśmy do naszego domku.
-Skarbie, wstawaj-obudził mnie Justin-Jesteśmy na miejscu
Wyszłam z auta i skierowałam swoje zmęczone ciało w kierunku drzwi. Po wejściu od razu poszłam do pokoju i weszłam do łazienki. Nalałam do wanny gorącej wody. Rozebrałam się i wzięłam długą, odprężającą kąpiel.
Ubrałam  się w coś luznego i poszłam do salonu, tam zastałam Justina leżącego na kanapie. Usiadłam obok niego.
-Chcesz coś do jedzenia?-zapytał
-Nie-powiedziałam
Justin wstał i poszedł do kuchni. Ja natomiast siedziałam i myślałam o tym ile on się przeze mnie nacierpiał i to wszystko przeze mnie. To przeze mnie zmarła Alex, to przeze mnie mama była w szpitalu, to przeze mnie John jest teraz w szpitalu i to przeze mnie Justin cierpi. Kocham go tak mocno i nie chcę żeby stała mu się krzywda, nie wiem co bym wtedy zrobiła. Mimowolnie zaczęłam płakać. Justin chyba usłyszał bo przyszedł do salonu.
-Kochanie czemu płaczesz?-spytał zmartwionym głosem
-Nic-powiedziałam i szybko wybiegłam z domu. Pobiegłam prosto na plaże.
Szłam wzdłuż brzegu i obserwowałam zachód słońca. Wiedziałam, że nie mogę go więcej ranić, muszę go chronić, muszę chronić moich przyjaciół i rodzinę i jest na to tylko jeden sposób. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę, odwróciłam głowę i tą osobą okazał się Justin.
-Co się stało-zapytał, w jego głosie można było usłyszeć troskę o mnie i miłość, którą mnie obdarował.
-Nic-powiedziałam oschle-Zostaw mnie, chcę być sama-zakończyłam stanowczo
-Ale ja chcę ci pomów, pomogę ci przez to przejść, przejdziemy przez to wszystko razem-mówiła, a ja musiałam powstrzymywać się od płaczu
-NIE!-krzyknęłam-ZOSTAW MNIE! NIE MOŻESZ MI POMÓC , NIKT MI NIE MOŻE POMÓC! WSZYSTKICH DOOKOŁA RANIE, WSZYSTKIM ROBIĘ KRZYWDĘ!-krzyczałam
-LILI! PRZESTAŃ TAK MÓWIĆ TO NIEPRAWDA!
-Nie oszukujmy się Justin, my nigdy nie będziemy mogli być razem-powiedziałam, łamiącym się głosem- NIE MOŻEMY BYĆ RAZEM SŁYSZYSZ?!?! NIGDY!-krzyczałam i już wiedziałam co muszę zrobić, żeby on był bezpieczny, nawet jeśli ja będę przez to cierpieć. Ale go kocham i nie pozwolę, żeby stałą mu się krzywda.
-O CZYM TY DO CHOLERY MÓWISZ LILY!-krzyczał i widziałam, że ma łzy w oczach.
Wzięłam się w garść i wypowiedziałam wreszcie te trzy słowa, trzy kłamstwa, których będę żałować do końca swojego życia
-NIE KOCHAM CIĘ-krzyknęłam-NIGDY CIĘ NIE KOCHAŁAM
, JAK MOGŁEŚ MYŚLEĆ, ŻE MOGĘ CIĘ KOCHAĆ-nie wierzyłam w to co mówię, nie wierzyłam, że znalazłam w sobie tyle siły, żeby się nie rozpłakać
Justin stał przede mną, cały zapłakany. Powoli zaczął się do mnie zbliżać, położył rękę na moim policzku, pogładził go i powiedział
-Jeżeli mnie nie kochasz, popatrz teraz mi w oczy i mi to powiedz
Zebrałam w sobie wszystkie siły i przypomniałam sobie jak jeszcze parę miesięcy temu byłam zimną suką bez uczuć i niczym się nie przejmowałam
-Nie kocham cię-powiedziała, patrząc prosto w jego oczy-okłamałam go, ale musiałam to zrobić
Czekałam, aż coś powie, ale on mnie pocałował. To był pocałunek inny od wszystkich, był peny miłości. Lecz on myślał, że tylko jego miłości. Odsunął się ode mnie, odwrócił się i pobiegł, ostatni raz jeszcze spojrzał w moją stronę i mogłam zobaczyć jego oczy, byłe pełne smutku, cierpienia i miłości.

*Oczami Justina*

Biegłem przed siebie i nie wierzyłem, nie wierzyłem że ona to powiedziała, że mnie nie kocha. Nie wiem co teraz czuje wszystko po trochę, nie wiem co ze sobą zrobić. Czuję jak moje serce jest rozwalone na milion kawałków. Kocham ją tak mocno, zawsze ja będę kochać, a ona nigdy mnie nie kochała. 
Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon wyjechałem z podjazdu. Jechałem przed siebie 150km/h.
Nagle zatrzymałem się bo zobaczyłem, sklep z motorami. I już wiedziałem co mam zrobić, Obiło mi się o uszy, w mieści są organizowane nielegalne wyścigi samochodów.
Kupiłem najdroższy i najszybszy motor jaki tam był.
Kiedy dotarłęm an miejsce wyścigów, zwolniłem trochę, Na opuszczonych budynkach były zdjęcia i zapalone znicze. Zobaczyłem na dużym placu grupkę motocyklistów. Przygazowałem i na jednym kole dołączyłem do nich. Wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku.
-ZACZYNAMY!-krzyknął gościu przez megafon
Zauważyłem, że na motory wsiadają również dziewczyny. Zobaczyłem jakąś laskę podjechałem do niej.
-Wsiadasz-spytałam
-Jasne
Ruszyłem na miejsce startu. Nagle dziewczyny zaczęły schodzić z motorów, wsiadły na motor tyłem i przypięły się pasem. Ja tylko się uśmiechnąłem.
-1
-2
-3
-START!!-krzyknął, a ja ruszyłem z piskiem opon.
Jechałem strasznie szybko, ale podobało mi się to. I wiedziałem, że w ten sposób zapomnę.
Wiedziałem, że to już koniec, nigdy nie będziemy razem, teraz tylko pozostaje o niej zapomnieć. Tylko problem w tym, że ją w chuj mocno KOCHAM.

KONIEC CZĘŚCI I. 

****
NO I JEST! 
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ. 
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA
W PRZYSZŁYM TYGODNIU DODAM 1 ROZDZIAŁ 2 CZĘŚCI. 


\


niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 17


*oczami Justina* 
czytasz=komentuj 

Obudził mnie zapach dochodzący z kuchni. Przetarłem oczy, rozejrzałem się dookoła i nie zobaczyłem nigdzie Lily. Wstałem i poszedłem do kuchni, a moim oczom ukazało się moje słoneczko, smażące naleśniki. Podbiegłem po cichu do niej i zakryłem jej oczy.
-Kto to?- zapytałem, próbując zmieniać głos 
-Caroline?- zapytała, śmiejąc się 
-EEEJ-oburzyłem się-Nie mam takiego głosy jak Caroline- Lily odwróciła się do mnie, a ja zrobiłem smutną minę. Lily wybuchła śmiechem 
-Co dzisiaj robimy?-zapytała Lily, przytulając się do mnie 
-Pomyślałem, że moglibyśmy wszyscy iść ponurkować-powiedziałem 
-TAAK!- krzyknęła, entuzjastycznie Lily- Jak miałam 12 lat byliśmy z ro..-i nagle się zacięła 
-Lily, możesz mi o wszystkim mówić-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie 
-Byliśmy wtedy z rodzicami na Hawajah-zaczęła, ale już mniej entuzjastycznie niż wtedy- Wtedy tato wynajął jacht i razem z instruktorem uczyliśmy się nurkować. Było na prawdę fajnie, pływałam obok rafy i nawet przepłynął koło mnie parę razy delfin, bardzo się wtedy wystraszyłam.Tęsknie za nimi Justin.-powiedziała i przytuliła się do mnie 
-Ciii,-uspokajałem ją-Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Masz mnie, masę przyjaciół, masz też swoich prawdziwych rodziców-dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że mogłem tym urazić Lily, lecz było za pózno bo już pobiegła do naszego pokoju i zamknęła się na klucz. 
Z doświadczenia wiedziałem, że teraz lepiej jest ją zostawić i pozwolić się wypłakać.  Postanowiłem, że zadzwonię do reszty i poinformuję ich o naszych planach.
-Mam tylko nadzieję, że Lily poczuję się lepiej-pomyślałem 
Obdzwoniłem wszystkich, a następnie usiadłem przed telewizorem. Leciał jakiś mecz, wyciągnąłem  sobie piwo z lodówki i rozsiadłem się na kanapie. Po 20 minutach ujrzałem, uśmiechniętą Lily w progu. Już chciałem coś powiedzieć, lecz mnie wyprzedziła. 
-Idziemy-zapytała-Ja jestem już gotowa-dodała po chwili. Ja tylko się uśmiechnąłem i pobiegłem przebrać się do naszej sypialni. 

*oczami Lily*

Szliśmy właśnie z Justinem na plażę, gdzie czekali na nas wszyscy i nasz wynajęty jacht. 
-Cieszę się, że tu przyjechaliśmy-powiedziałam-Wreszcie odpoczniemy 
-Wszystko dla ciebie kochanie-powiedział Justin i pocałował mnie w czoło 
Doszliśmy do wyznaczonego miejsca i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Chłopaki poszli wszystko ustalić z wynajęciem łodzi, a my poszłyśmy się zapakować na jacht. Nagle zatrzymała mnie Caroline.
-Dziękuję ci-powiedziała 
-Za co?-zapytałam zdziwiona 
-Za wszystko, to dzięki tobie jeszcze żyję i mam takich wspaniałych przyjaciół. Nigdy cie tego nie zapomnę
-Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć-przytuliłam ją i pociągnęłam za rękę do środka. 
-WOW!-krzyknęłyśmy wszystkie kiedy zobaczyłyśmy wnętrze jachtu. Był na prawdę wypasiony.
-Chłopcy się postarali-powiedziała Kate 
W tym samym momencie dołączyli do nas chłopaki. Justin podszedł do mnie i dał mi słodkiego buziaka w usta.
-Kocham cię-powiedział 
-Ja ciebie też-przytuliłam się do niego i nagle zobaczyłam, że na play stoi zakapturzona postać w  czarnych okularach, choć stała daleko mogłam dostrzec jej chytry uśmiech. Szybko oderwałam się o Justina, a on popatrzył na mnie zdziwiony. 
-Coś się stało?- lecz ja dalej wpatrywałam się w tą postać, Justin odwrócił głowę w stronę, w którą spoglądam, ale nikogo już tam nie było. 
-ymmm..Nic się nie stało, po prostu-próbowałam wymyślić dobre wytłumaczenie- Zaparzyłam się 
-Okey-powiedział Justin, jakby wiedział, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć bo i tak mu nic nie powiem
Płynęliśmy już 30 minut, z głośników rozbrzmiewała głośna muzyka. Każdy trzymał w ręce kolorowego drinka. Wszyscy świetnie się bawili. Wreszcie dopłynęliśmy do dobrego miejsca na nurkowanie. Chwyciłam swoją torbę i pobiegłam pod podkład przebrać się w strój kąpielowy. Stałam w samych spodenkach, gdy drzwi się otworzyły i ukazała się w nich sylwetka Justina. Szybko chwyciłam ręcznik i zakryłam nim biust. 
-Kochanie? Ty się mnie wstydzisz?-zapytał Justin, zbliżając się do mnie. Byłam czerwona jak dojrzały burak. Był już tak blisko, ja ciągle cofałam się do tyłu, aż wpadłam na ścianę.
-Teraz nie masz jak uciec kochanie-zaśmiał się i zaczął całować moją szyję, mimowolnie jęknęłam.
-Kochasz to prawda?-zapytał, a ja tylko jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona. Nagle, szybkim ruchem zerwał ze mnie ręcznik i rzucił w kąt pokoju.
-Justin!-krzyknęłam i zakryłam piersi dłonią
-Kochanie, nie raz widziałem cię nago-powiedział, bardzo spokojnie. Złączył nasze usta w gorącym i pełnym namiętności pocałunku. Jego ręce zjechały na moje pośladki, a ja zajęczałam mu w ucho. Chyba go to podnieciło, bo poczułam duże i twarde wybrzuszenie w jego kąpielówkach. 
-Popatrz co ze mną robisz kochanie-powiedział i przycisnął swoje kroczę do mojego. Owinęłam nogi wokół jego pasa, żebyśmy byli jeszcze bliżej siebie. Całowaliśmy się zachłannie dopóki obojgu nam nie zabrakło tchu. Zaczął opinać guzik od moich spodni, a następnie odsuwać zamek, kiedy usłyszeliśmy strzał i okropne krzyki na górnym pokładzie. Oderwaliśmy się od siebie, szybko założyłam koszulkę i razem z Justinem za rękę wbiegliśmy do góry. 
-AAAA-krzyknęłam, kiedy ujrzałam leżącego na ziemi Johna z krwawiącą raną w brzuchu.-NIE!NIE!NIE-ciaglę krzyczałam
Zapłakana i przerażona wtuliłam się w Kat, która była w podobnym stanie do mojego. Widziałam jak Justin dzwoni po pogotowie i mówi co się stało. 
Po paru minutach przyleciał helikopter i zabrał Johna razem z nim pojechał Justin, najpierw oczywiście pytał się czy sobie poradzę, ale wiedziałam, że to jego najlepszy przyjaciel i bardzo się o niego martwił. Wszyscy od razu szybko popłynęliśmy do brzegu. Kilka minut po odleceniu helikoptera przyszła mi wiadomość. Już wiedziałam kto to może być i oczywiście się nie myliłam 


Masz szczęście, że Justin był z tobą i się zabawialiście, bo inaczej to on byłby teraz na miejscu tego lalusia.
Miej oczy otwarte i pilnuj swojego chłopatasia bo może stać mu się krzywda. 
~SA
 

***
No i jest rozdział po długiej, długiej przerwie! 
Mam nadzieję, że się podoba.
 Teraz tak: W zakładce Bohaterowie jest już zmieniona Lily na Miley.
Dalej nazywa się Lily, ale do czasu, lecz nie chcę wam dużo zdradzać.
Będę miała nowy szablon na bloga( z Miley oczywiście i Justinem), ale do czasu kiedy już go będę miała zostawiam ten, żeby nie robić zbędnego zamieszania. 
BUZIACZKI 



WRÓCIŁAM!

~~

Pierwsza rzecz to chciałabym wszystkich bardzo mocno przeprosić! 
Zawiesiłam bloga i miałam wrócić we wrześniu po wakacjach, ale niestety nie miałam dostępu do laptopa. W wakacje dość dużo się działo, po wakacjach zresztą też, przez co miałam szlaban. Ciągnął się on tak do niedawna. Co chwile coś wywijałam. Ale mam nadzieję, że teraz wrócę już na dobre. 
Druga rzecz to postanowiłam zmienić odrobinę zarys bloga. 
-Rolę Lily nie będzie grała już Lily Collins, tylko Miley Cyrus. Jest to zmienione dlatego...(nie będę wam zdradzać dowiecie się w następnych rozdziałach) 
-Prawdopodobnie usunę ostatni rozdział. który dodałam, bo nie pasuję mi on do dalszego rozwinięcia akcji( ale to jeszcze nie jest pewne)
-Najprawdopodobniej zrobię 2cz. bloga. Dopiszę jeszcze 2-3 rozdziały i zacznę drugą część 
Jak na razie to chyba tyle w kwestii zmian. 
Mam nadzieję, że toś tu jeszcze jest i będzie czytał mojego bloga. Bardzo długo zabierałam się żeby to napisać. Na początku nie wdziałam dalszego sensu pisania tego bloga, ale po długim namyśle stwierdziłam, że szkoda mi będzie zostawić tą historię niezakończoną i byłoby to nie fair w stosunku do was. Mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji. 
Rozdziały będą pojawiały się jak na razie 1-2 razy w tygodniu( niedziela, środa-czwartek). 
To chyba na tyle, więc zabieram się za pisanie. Trzymajcie za mnie kciuki!

BUZIAKI xoxo