piątek, 16 maja 2014

Rozdział 6


**Oczami Justina**
-Lily! Proszę stój!-krzyczałem 
Co ja zrobiłem? Po co poszedłem do Ellie? Po co, kurwa po co? 
Biegłem za Lily, ale to na nic. Chciałem biec dalej, ale zatrzymała mnie Kate.
-Lepiej za nią nie idz, daj jej wszystko przemyśleć-powiedziała
-Ale..-nie dała mi dokończyć
-Żadnych, ale!-krzyknęła
Wróciłem się do auta. Ellie już nie były. Na szczęście, bo nie miałem ochoty się z nią kłócić. Pojechałem do magazynu, żeby sprawdzić czy ktoś tam jest. Wszedłem do środka.
-Siema ziom-powiedział Johny, obok niego siedział Oskar.
-Siema-odpowiedziałem bez przekonania i usiadłem obok nich.
-Co jest Bieber?-zapytał Oskar
-Szkoda kurwa gadać, spieprzyłem to! Spieprzyłem na maksa-krzyknąłem 
-Wow, stary! Spokojnie, co jest?-zapytał
-Lily-powiedziałem
-Ha, no to już wiadomo o kogo chodzi-powiedział, śmiejąc się 
-Co tym razem-zapytał Johny 
-Widziała mnie z Ellie w aucie-powiedziałem, spuszczając głowę
-Ouuu, to niezle-krzyknął Oskar
Chciałem odpowiedzieć, ale przyszedł mi SMS. 
Od: nieznany 

"Mam twoją zgubę Bieber, gorąca z niej laska"

-KURWA!-Krzyknąłem wstając
-Co jest teraz-zapytali obaj, a ja pokazałem sms
-Ja pierdole, jak myślisz kto to?-zapytał Johny 
-Drake, jebany skurwysyn!
-Justin uspokój się!-krzyknął Oskar
-Jak mam się kurwa uspokoić, skoro Drake ma Lily!!!-krzyknąłem uderzając w stolik
-Spoko, Bieber zaraz namierzę jej telefon-powiedział Johny podchodząc do komputera. Czekaliśmy  10 minut.
-Nie da się szybciej?!?!-zapytałem wkurwiony 
-Mam!-krzyknął
-No gdzie?-zapytałem
-Waring Ave Bronx 606-powiedział 
-Jedziemy!-krzyknąłem i szedłem w stronę drzwi 
-Ale Justin! Czekaj! Najpeirw dzwonimy po szefa-powiedział Johny
-Pojebało cię? Chcesz żeby mnie zabił?-zapytałem ironicznie-Najpierw po Lily potem po szefa, każda minuta się liczy-dokończyłem
-Dobra, to zadzwonię chociaż po Lucasa i Colina, a wy idzcie po broń-rozkazał Johny 
Poszedłem z Oskarem po broń, a Johny zadzwonił po chłopaków, po 15 minutach byliśmy wszyscy w aucie w drodze po Lily.

**Oczami Lily**
-Kogo my tu mamy-zapytał
Przestraszyłam się. Mężczyzna zaczął się niebezpiecznie do mnie zbliżać.
-Laska Biebera?-zapytał szyderczo
-Ni-e-odpowiedziałem przerażona 
-Justin nie nauczył cię, że niebezpiecznie chodzić samemu w nocy w takim miejscu?-zapytał, przyciskając mnie do ściany 
-Odejdz!-krzyknęłam
-Haha-zaśmiał się
-Bo zacznę krzyczeć-powiedziałam, ale po chwili tego pożałowałam, bo poczułam coś metalowego przy moim brzuchu. Spojrzałam na dół i ujrzałam pistolet. 
-Będziesz krzyczeć?-zapytał
-N-ni-e będę-odpowiedziałam 
-Może się zabawimy?
-W twoich snach dupku-odpowiedziałam, a po chwili poczułam ból w prawym policzku. Uderzył mnie
-Jeszcze raz tak do mnie powiesz a oberwiesz mocniej.Rozumiesz?-zagroził
-Rozumiesz?!?!?!-krzyknął, wkurwiony
-T-ta-k-odpowiedziałam
-A teraz idziemy-powiedział ciągnąc mnie do auta
-Nigdzie z tobą nie pójdę-krzyczałam-Puszczaj mnie!
Nie posłuchał mnie tylko przyłożył do ust szmatkę, a potem widziałam tylko ogarniającą mnie ciemność.

Obudziłam się na twardym materacu. Podniosłam i rozejrzałam się, i spostrzegłam młodą dziewczynę było widać, że jest wyczerpana. Zbliżyłam się do niej, a ona nagle otworzyła oczy
-Przepraszam nie chciałam cię obudzić-powiedziałam
-Nic nie szkodzi-odpowiedziała
-Jestem Lily-przedstawiłam się
-Ja jestem Caroline-odpowiedziała podając rękę
-Ile już tutaj jesteś?-zapytałam 
-Nwm, może od 4-5 dni-odpowiedziała
-Boże! Dali ci coś jeść?-spytałam przerażona 
-Tak, dają codziennie dwa jabłka-odpowiedziała 
-Pewnie jesteś głodna-powiedziałam po czym wyciągnęłam z torebki kanapkę i ją jej podałam
-Nie trzeba, ty na pewno jesteś głodna-powiedziała, oddając kanapkę
-Nie, ja jadłam, wez proszę-poprosiłam
-No dobrze-odpowiedziała, biorąc kanapkę i jedząc
Po paru minutach do pokoju wszedł mężczyzna.
-Ooo, księżniczki się obudziły-powiedział podchodząc do nas
-Ty! Idziesz ze mną! Szef chcę cie widzieć-złapał mnie za rękę i pociągnął do drzwi
Przeszliśmy przez schody  do góry. Chyba nas trzymali w piwnicy.
Doszliśmy do ciemnych drzwi, a mężczyzna je otworzył. W pokoju było małe łóżko i krzesło.
-Masz tu zostać, szef zaraz przyjdzie.-powiedział wychodząc z pokoju i zamykając je na klucz. Usiadłam na łóżku i się rozpłakałam. Najpierw Justin z tą dziewczyną w aucie, a teraz ktoś mnie porwał. Nawet nie wiem skąd zna mnie i Justina. Czym sobie zasłużyłam na takie życie. Z moich rozmyśleń oderwał mnie głos faceta który mnie porwał.
-Wreszcie się obudziłaś-powiedział siadając obok mnie na łóżku, ja się natomiast od niego odsunęłam.
-Skąd wiesz jak się nazywam?-zapytałam-Skąd mnie znasz, skąd znasz Justina?-zapytałąm ponownie
-Powiedzmy, że Justin to  kolega z branży-odpowiedział- A ciebie skąd znam? Och kochana, ciebie wszyscy w naszym biznesie teraz znają-Jack myślał, że jeżeli odeśle cię do innego kraju to nikt się o tobie nie dowie?-zapytał-Wszyscy już o tym wiedzą skarbie-dokończył
-Nie mów tak do mnie!-krzyknęłam, a on rzucił mnie na łóżko i przycisnął do niego
-Ile razy mam ci powtarzać, że masz nie krzyczeć suko?-powiedział
-Teraz się trochę zabawimy-powiedział, po czym zjechał ręką do mojej koszulki i szybki ruchem ją ściągnął. Ja nie mogłam się ruszać ponieważ mnie przycisnął do  łóżka, Zostało mi tylko płakanie i wołanie o pomoc.
-Gorąca z ciebie laska-powiedział, rozpinając zamek w moich spodniach
-I dlatego nigdy nie będę twoja-powiedziałam
-Ty suko-krzyknął uderzając mnie pięścią w twarz a potem w brzuch 
-Masz coś jeszcze do powiedzenia-zapytał, nic nie odpowiedziałam-Jak się pytam, to masz mi kurwa odpowiedzieć 
-Ta-tak-odpowiedziałam wciąż płacząc
-A teraz-powiedział-Na czym skończyliśmy? A tak-przypomniał sobie, po czym zjechał ręką na mój tyłek, a potem zaczął robić mi malinki
-Prosze przestań-płakałam
Wyglądałam okropnie, makijaż miałam rozmazany od płaczu, byłam cała brudna, a ciuchy miałam potargane przez tego brutala.
Miał już rozpinać mój stanik kiedy drzwi od pokoju zostały przez kogoś wyważone.
Justin
Tak to Justin, przyszedł po mnie.
Podbiegł do oprawcy oderwał go ode mnie i zaczął bić. Ja natomiast odeszłam od łóżka.
-Ty pierdolony skurwielu-krzyczał, po czym wyciągnął pistolet i postrzelił jego nogę, byłam tak przerażona tym wszystkim, że nie miałam siły krzyczeć. 
Justin nacelował spluwom na chłopaka leżącego na ziemi i miał już strzelić.
-Justin! Nie rób tego-krzyknęłam, a on odwrócił się w moją stronę zdziwiony 
-Co?-zapytał
-Proszę chodzmy stąd, proszę cię Justin-błagałam
Justin popatrzyłam na leżącego, podszedł do mnie, a ja wtuliłam się w niego, płacząc. 
-Cii, już dobrze idziemy do domu-uspokoił mnie Justin
Kiedy mieliśmy już wychodzić Justin odwrócił się i postrzelił mu druga nogę. 
Wyszliśmy z pomieszczenia, Justin Colin, Oskar i Johny mieliśmy wychodzić kiedy przypomniałam sobie o Caroline.
-Justin! Musimy wrócić!-krzyknęłam
-Co? Czemu-zapytał
-Tak jest dziewczyna, ma na imię Caroline, ją też porwali-powiedziałam
-No dobrze, chodz pójdziemy po nią
Poszliśmy po Caroline i razem z nią, wróciliśmy do auta. Przez całą drogę leżałam wtulona w tors Justina.
Dotarliśmy pod dom Kate. Chciałam wyjść, ale Justin mnie zatrzymał.
-Lily, ty jedziesz do mnie, Caroline pójdzie do Kate już się z nią umówiliśmy-powiedziął
Ja nic nie powiedziałam, tylko weszłam z powrotem do auta. Po 15 minutach byliśmy w domu Justina. 
-Możesz iść się wykąpac-powiedział
-Okej-opowiedziąłam
-W łazienca masz moją koszulę
-Dobrze-poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju gościnnego. Wiedziałam, że nie zasnę, więc postanowiłam iśc do Justina.Weszłam do niego do pokoju, na szczęście nie spał.
-Justin?-zapytałam
-Hmmm?
-Mogę się położyć z tobą?-zapytałam
-Pewnie, chodz-powiedział uśmiechając się
Położyłam się obok niego i zasnęłam wtulona w Justina.




2 komentarze: