**Oczami Lily**
Obudziłam się, przetarłam oczy i złapałam się za głowę.
-Ale boli-powiedziałam sama do siebie.
Po paru sekundach zorientowałam się, że spałam na posadce w łazience. Siedziałam tam jeszcze chwilę i zastanawiałam się co się wczoraj działo, ale bezskutecznie. Wstałam z podłogi i z bólem głowy otworzyłam drzwi łazienki. Rozejrzałam się i zobaczyłam na łóżku leżącego Justina w samych majtkach.
-Niezle zabalowałam-pomyślałam i wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Pobiegłam do łazienki, wzięłam jakieś wiadro z szafki, napełniłam je wodą i podeszłam do Justina.
-Pobudka-krzyknęłam i wylałam zawartość wiadra wprost na głowę Justina.
-KURWA!-krzyknął podnosząc się-Co ty odpierdalasz?!?!?!-ja tylko stałam i śmiałam się.
-Która godzina-zapytał przemoczony Justina
Podeszłam do swojej torebki i wyciągnęłam z niej telefon, spojrzałam na ekran.
-11-powiedziałam
-Kurwa, o 14 mamy samolot-powiedział Justin-Idę do łazienki, zaraz wracam-powiedział i wszedł do łazienki.
Odwróciłam się do swojej torebki, wzięłam ją w rękę i schowałam telefon. Nagle ktoś oblał mnie zimną wodą.
-JUSTIN!!!-krzyknęłam-JESTEŚ POPIERDOLONY!-krzyczałam
-HAHAHAHAHA-śmiał się-Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie-śmiał się
-Dobra remis-powiedziałam i wzięłam do ręki ręcznik i zaczęłam się wycierać.
-Chodz bo zaraz się spóznimy.-powiedział Justin
Obydwoje wyszliśmy z pokoju i znalezliśmy się na korytarzu klubu. Zeszliśmy po schodach.
-Justin, ale chwile ja przyszłam z Alex-powiedziałam-Gdzie ona jest?-zapytałam
-A wczoraj Johny miał przyjść i nawet nie wiem czy przyszedł-powiedział Justin-Zadzwonię do niego-wyciągnął telefon
-A ja do Alex
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Alex.
-Nie odbiera-powiedział Justin
-Alex też nie-odpowiedziałam po chwili
W tej samej chwili ktoś zszedł ze schodów. Obydwoje obróciliśmy się i zobaczyliśmy Alex i Johnego roześmianych.
-Czemu jesteście cali mokrzy-zapytała Alex
-To jej wina-powiedział Justin, wskazując na mnie
-Nie prawda!!-krzyknęłam
-HAHA-zaśmiali się oboje
-Lepiej już chodzmy bo się spóznimy na samolot-powiedział Justin
Wszyscy pojechaliśmy taksówkami do domów.
Ja pojechałam do siebie. Kiedy weszłam do domu, od razu poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, pomalowałam się, a następnie podeszłam do szafy i się
ubrałam. Potem wyciągnęłam z pod łóżka walizkę i spakowałam do niej ciuchy. Musiałam wybrać takie które mówią: Hej jestem członkiem gangu. Niby jestem, ale nie ubieram się tak jak np. Alex lub Kate. One ubierają się tak jak buntowniczki, a ja za słodko. Tak przynajmniej uznały i dlatego Alex zabiera mnie w Kanadzie na zakupy. Ze spakowanymi walizkami przyszłam do kuchni, na blacie stołu zobaczyłam kartkę, podniosłam ją i przeczytałam
"Myślałaś, że dam ci spokój?
To dopiero początek.
Miłej podróży do Stratford.
Jeszcze się spotkamy"
Kurwa.
Jakim cudem ktoś to tutaj przyniósł?!?! Czego on/ona ode mnie chcę? Co ja takiego zrobiłam?
Myślałam o tym jeszcze przez dłuższą chwilę i postanowiłam nic nikomu nie mówić. Zjadłam kanapkę, którą szybko zrobiłam. Od chyba 3 dni nie zjadłam normalnego posiłku. To chyba przez ten stres, ale mam nadzieję, że w Londynie wszyscy się odstresujemy. Zjadłam kanapkę, wzięłam walizki, zeszłam na dół i wsiadłam do taksówki, którą pojechałam prosto na lotnisko.
**Oczami Justina**
Zaraz po rozmowie z szefem wsiadłem do auta i wkurwiony wyjechałem na drogę. Teraz już mam u niego przejebane. Zawsze muszę coś spieprzyć. Jestem taki wkurwiony, że muszę to zrobić. Po paru minutach byłem pod domem Ellie. Wszedłem po schodach obskurnej kamienicy do góry otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Poszedłem do jej pokoju, ale jej tam nie było. Nagle poczułem, że ktoś uderzył mnie w tył głowy z pięści. Odwróciłem się i zobaczyłem napakowanego faceta. Wyglądał na wkurwionego.
-Co jest kurwa-zapytałem zdziwiony
-Ty jesteś Bieber-zapytał
-Może, a co?
-Jestem bratem Ellie, to ty sukinsynu ją tak zraniłeś-krzyknął uderzając mnie w twarz przez co upadłe-Pierdolony gówniarz!-krzyczał, kopiąc mnie w brzuch nogami, ja nie mogłem nic zrobić.-Zabije cię!-krzyknął, ale nagle do pokoju przybiegła Ellie
-Max!-krzyknęła-przestań!-ale on jej nie posłuchał i kopał mnie dalej, aż straciłem przytomność
Ocknąłem się z bólem głowy. Ledwo zdołałem się podnieść. Rozejrzałem się dookoła i zorientowałem się, że znajduję się na kompletnym pustkowiu. Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Johnego.
-Stary, gdzie ty kurwa jesteś za 30 minut mamy samolot!-krzyknął
-Możesz po mnie przyjechać-zapytałem zachrypniętym głosem
-Co ci się stało!?!?!-krzyknął do słuchawki
-Po prostu przyjedź po mnie, później ci powiem, namierz mój telefon-powiedziałem
-Jasne, zaraz będę
Po 10 minut czekania na Johnego, wreszcie przyjechał. Wybiegł z samochodu jak poparzony.
-Ja pierdole! Co ci się stało-zapytał, wchodząc razem ze mną do auta
-Poszedłem do Ellie-powiedziałem
-Mało masz kurwa przez nią kłopotów-krzyknął
-No poszedłem do niej i był tam jej brat, zaczął mnie kopać bić, a ja nie mogłem się podnieść-powiedziałem-A potem to już nic nie pamiętam
-Kurwa, masz dar do wpakowywania się w kłopoty-powiedział, śmiejąc się-W szufladzie masz mokre chusteczki, wyczyść się, i szybko jedziemy po twoje walizki
Zrobiłem to co mi powiedział, a po 10 minutach byliśmy u mnie w domu. Szybko wyskoczyłem po walizki i wróciłem do auta. Potem pojechaliśmy na lotnisko. Szybko pobiegliśmy do odprawy, a potem prosto do samolotu. Usiedliśmy obok dziewczyn.
-Boże-krzyknęła Lily-Co ci się stało?!?!?
-Mała bójka-powiedziałem spokojnie
-Mała?!?!-zapytała-Wyglądasz jakbyś bił się z paroma facetami!-krzyknęła
-Boże Lily, uspokój się-mówiłem-Bywało gorzej
-Taaa-powiedziała
Przez resztę lotu słuchałem muzyki, Johny oglądał coś na komputerze, a dziewczyny usnęły. Po paru godzinach lotu przylecieliśmy do Kanady.
**Oczami Lily**
Siedziałam właśnie na parapecie rozmyślając o tym jaka jestem naiwna. Dlaczego? Dlatego, że za każdym razem kiedy próbuję odmówić Justinowi, po prostu nie potrafię. Za każdym razem my ulegam. Nagle ktoś wszedł do pokoju.
-Coś się stało?-zaczął Justin-Czemu nie przyjdziesz do nas? Oglądamy film
-Bo nie mam ochoty?-odpowiedziałam-Możesz już iść-powiedziałam, ale Justin dalej stał w pokoju-Tam są drzwi-wskazałam palcem na drzwi
-Wiem gdzie są
-Chciałam się upewnić, bo ostatnio nie wiedziałeś z której strony jest serce.-odgryzłam się, odwracając głowę.
-Co się z tobą dzieje?-zapytał-W samolocie się o mnie martwiłaś, a teraz wyganiasz mnie z pokoju
-To że się zapytałam co ci się stało, nie znaczy że się o ciebie martwiłam, tylko po prostu ciekawiło mnie to co tym razem odpierdoliłeś-powiedziałam
-Ja pierdole jak ty mnie wkurwiasz, nie potrafisz kurwa normalnie rozmawiać?!!?-krzyknął Justin
-Nie kurwa!-krzyknęłam, wstając-Nie potrafię rozmawiać normalnie z kimś, kto mnie wykorzystuje, nie interesuje się tym co czuję, co mam do powiedzenia i wykorzystuje każdą sytuację żeby się ze mną pieprzyć!!!-krzyknęłam mu prosto w twarz, płacząc i uciekając do łazienki. Po drodze i widziałam jak Johny i Alex stali przy wejściu do pokoju i słuchali naszej kłótni. Wbiegłam do łazienki, zakluczyłam drzwi i rzuciłam się na kafelki płacząc. Do drzwi zaczęła się dobijać Alex, po tym jak wygoniła z pokoju chłopaków i opierdoliła Justina.
-Lily, otwórz prosze-mówiła, ale ja się nie odzywałam-To jest dupek, zawsze był dupkiem, przez moment myślałam że się zmienił, że zmienił się dzięki tobie, ale widać się pomyliłam-powiedziała-Otwórz-po tych słowach p[stanowiłam otworzyć. Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i przytuliłam się do Alex
-On przez cały ten czas mnie tylko wykorzystywał, a ja tego nie zauważyłam, jak mogłam być taką idiotką-płakałam
-Ciii, nie jesteś idiotką, on jest idiotą!-krzyknęła
-Yhm-powiedziałam cicho
-Nie yhm, tylko TAK!-powiedziała-A teraz najlepiej przebierz się i połóż się spać
-Okey-powiedziałam po czym weszłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Po kąpieli ubrałam piżamę i położyłam się spać, przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć bo myślałam o Justinie, ale wreszcie zasnęłam.
Obudził mnie krzyk Alex.
-Lily! Wstawaj bo się spóznimy-krzyczała
-Już wstaje, wstaje-powiedziałam
No tak dzisiaj mamy iść do szkoły. Zapomniałam
Wstałam z łóżka i podreptałam do łazienki się umyć. W ręczniku, podeszłam do lustra, nałożyłam podkład, róż, tusz i namalowałam grube kreski. Potem podeszłam do szafy i wybrałam komplet ubrań i
gotowa wyszłam do Kate.
-No w końcu jesteś!-krzyknęła-Musimy iść, bo ja nie umiem gotować więc zjemy sobie na mieście
-Dobry pomysł, bo ja też nie-powiedziałam łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę drzwi-A gdzie chłopaki?
-Jeszcze śpią-powiedziała
-Nie zamierzamy och budzić?-zapytałam
-Nie!-krzyknęła-Pewnie i tak przyjdą w połowie lekcji
-Okey-powiedziałam-Wzięłaś działki?-zapytałam
-Taak, tu masz swoją-powiedziała, wręczając mi do rąk narkotyki -To gotowe!-powiedziała
-Możemy isć!-krzyknęłam, i obie wyszłyśmy
Wyszłyśmy z naszego domu i skierowałyśmy się do garażu. Tam zobaczyliśmy cztery nowiutkie auta. Wsiadłyśmy do błyszczącego
auta, ponieważ uznałyśmy że to będzie lepsze auto do szkoły od auta w panterkę. Chociaż tamto podobało mi się bardziej i Alex też. Wyjechałyśmy na małą ulice Stratford. Przechodnie gdy widzieli nasze auto zaczęli robić zdjęcia.
-HAHAHA-śmiała się Alex-Ci ludzie są nienormalni!-krzyczała-Robią nam zdjęcia, jak byśmy były jakieś gwiazdy
-HAHAH, zobaczysz co będzie w szkole-powiedziałam, śmiejąc się i wjezqajać na parking Starbucksa. Wysiadłyśmy i weszłyśmy do środka. Było tam bardzo dużo osób w wieku piętnastu, dziewiętnastu lat. Okazało się, że kawiarnia jest blisko szkoły i wszyscy tutaj przesiadują przed i po lekcjach. Zamówiłyśmy kawę i jakieś ciasto, po czym usiadłyśmy przy wolnym stoliku. Każdy się na nas patrzył i o nas szeptał.
-Hej, może tutaj komuś sprzedamy-powiedziała Alex
-Nie, lepiej nie, najpierw dowiedzmy się kto by mógł kupić-powiedziałam
-Taaa, w sumie masz racje-powiedziała.
Po paru minutach przynieśli nam nasze zamówienia. Zjadłyśmy, chwile pogadałyśmy i wyszłyśmy z kawiarni. Dziwnym zbiegiem okoliczności większość osób, która tam siedziała także wyszła. Podeszłam do auta, usiadłam po stronie kierowcy, a Alex po stronie pasażera, odpaliłam auto i z piskiem opon wyjechałam z parkingu.
-Wszyscy się na nas gapili-powiedziała Alex
-Zazdroszczą nam urody i auta-powiedziałam, po czym obie zaczęłyśmy się śmiać
Po chwili byłyśmy już pod szkoły, poszukałam wolnego miejsca i zaparkowałam. Wyszłyśmy z auta i zobaczyłyśmy sporą grupę osób stojącą przed szkołą, którzy się na nas gapili i rozmawiali, też najprawdopodobniej o nas.
-Zaczynamy-powiedziała Alex
Otworzyłyśmy drzwi szkoły i nagle podążałyśmy korytarzem, mijając innych uczniów.
-Gdzie tu jest kurwa sekretariat?!?-krzyknęłam, jednocześnie zauważając wielki napis na drzwiach: SEKRETARIAT.
-HAHA, debilka-powiedziała
-Hej! Nie zauważyłam tego-powiedziałam, wskazując palcem na napis.
-Ta-powiedziała Alex, otwierając drzwi
-Dzień Dobry, w czym mogę pomóc-zapytała pani zza biurka
-My jesteśmy nowymi uczennicami, Ja jestem Lily, a to Alex i przyszłyśmy po plan lekcji oraz numer szafki-powiedziałam
-Oczywiście-odpowiedziała-Oto on-wręczyła nam do ręki plan lekcji i numery szafek.
-Dowiedzenia-powiedziałam, wychodząc
Idąc do wyznaczonych szafek zapytałam Alex.
-Jaką masz pierwszą lekcje?
-Biologie-opowiedziała-A ty?
-Też!-krzyknęłam, dochodząc do szafki. Właśnie zadzwonił dzwonek, ale nam się nie śpieszyło.
-Nie mamy się na co śpieszyć-powiedziała Alex
-Tak, nienawidzę biologi-odpowiedziałam
Po 5 minutach byłyśmy już gotowe, poszłyśmy w stronę klas, gdy nagle Alex się odezwała
-Muszę siusiu-powiedziała, a ja wybuchłam śmiechem-No co?-zapytała
-Powiedziałaś to tak, jak byś się pytała mnie o zgodę czy możesz-odpowiedziałam-Chodz-pociągnęłam ją w stronę toalet
Po następnych pięciu minutach mogłyśmy iść już na lekcje. Spojrzałam na telefon
-8.12-powiedziałam-Jak chodziłam do szkoły też zawsze się spózniałam
-A ja nie, dobrze się nawet uczyłam i chciałam iść na studia, ale kiedy się nie dostałam olałam wszystko i tak wylądowałam w gangu twojego taty, uważam że dobrze zrobiłam-powiedziała, nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc pociągnęłam ją do drzwi i otworzyłam klasę.
-Dzień Dobry, przepraszam za spóznienie-powiedziała Alex, ja nic nie powiedziałam tylko usiadłam na wolne miejsce.
-Może tak Dzień Dobry, panienko?-zapytała nauczycielka
-A może nie?-zapytałam
-Ty jesteś pewnie Lily Collins prawda?-zapytała
-Nie Angelina Jolie, miło mi-powiedziałam, a cała klasa wybuchła śmiechem
-Proszę się uspokoić!-krzyknęła-Jak ty się do mnie odzywasz?!?Jak śmiesz
-Pytała pani jak się nazywam, chociaż pani wiedziała, jaki w tym jest sens?-zapytałam
-Wyjdz!!-krzyknęła
-Już myślałam, że pani tego nie powie-powiedziałam wstając z krzesła i podchodząc do drzwi, chciałam je otworzyć, ale ktoś mnie wyprzedził i tym kimś był Bieber.
-Ooo, kogo my tu mamy? Pan Bieber, tak?-zapytała, ja nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam
-Nie, to jest proszę pani Brad Pitt
-HAHAHAHAHA, miło mi Brad Pitt jestem, tak jak to koleżanka mnie przedstawiła-powiedział Justin wystawiają rękę w stronę nauczycielki.
-Tak was to śmieszy?-zapytała-To zapraszam pana Pita i panią Jolie do wyjścia-powiedziała wskazując na drzwi, a my oboje weszliśmy, tylko Justin powiedział przez drzwi.
-Jutro przyniosę pani autograf
-Wynoś się!-krzyknęła, a Justin dołączył do mnie.
-Co ty jej na początku powiedziałaś?-zapytał
-Że jestem Angelina Jolie-powiedziałam, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Poszliśmy z Justinem za szkołę zapalić, a po drodze spotkaliśmy dwóch palących chłopaków, więc do nich podeszliśmy.
-Siema-powiedział Justin, a ja zrobiłam to samo
-Siema, nowi?-zapytał jeden
-taa-odpowiedział Justin
-Co tam laseczka-zapytał
-Spierdalaj, jak zaraz tak cię załatwię, że będziesz chodził z laską
-Ouuu, ostra-powiedział i się cofnął
-Chcecie kupić towar-zapytał Justin
-Masz?-zapytał z zaciekawieniem jeden
-No mamy-powiedziałam
-Za ile?-zapytał mnie
-stówa za woreczek-odpowiedziałam
-Stoi-powiedział, wyciągają portfel, wzięłam pieniądze i podałam mu woreczek, Justin zrobił to samo z drugim.
-Nara-powiedziałam odchodząc, a Justin dobiegł do mnie po chwili.
Postanowiliśmy nie iść do szkoły tylko połazić po mieście. Wsiedliśmy do auta Justin i pojechaliśmy. O dziwo zatrzymaliśmy się przez ładnym parkiem.
-Co my tu robimy-zapytałam Justina wychodząc z samochodu
-Fajnie się tu gada-odpowiedział
-A ty skąd wiesz-zapytałam, zdziwiona
-Usiądz to ci powiem-powiedział, siadając na jedną z ławek, zrobiłam to ci mi powiedział.
-No więc-zaczął-Kiedyś tu mieszkałem
-Co?!!?
-No-powiedział
-To czemu się stąd wyprowadziłeś, wogóle czemu nie odwiedzisz rodziny, mamy, taty?-zapytałam
-Moi rodzice zginęli-powiedział Justin, a mi zrobiło się trochę głupio.
-Przepraszam, nie chciałam-powiedziałam
-Nie, to nie twoja wina, przecież nie wiedziałaś
Przez reszte czasu nie poruszałam tematu rodziny Justina, uznałam że jak będzie gotowy to mi powie.
-Lili, przepraszam-powiedział
-Co?-zapytałam, zdziwiona
-No przeprasza, że się tak zachowywałem, że byłem w stosunku do ciebie taki, przepraszam na prawdę.
-Dobrze, wybaczam ci-powiedziałam, po czym przytuliłam Justina.
-To ja mam pomysł, zróbmy imprezę u nas w domu!-krzyknął
-Okej, to ja napisze do Alex, żeby powiedziała komuś w szkole, a ty napisz do Johnego-wyciągnęłam i od razu napisałam do Alex.
Do:Alex
Powiedz w szkole, że szykuję się u nas dzisiaj impreza.
Nie musiałma czekać długo na odpowiedz.
Od: Alex
Oooo, super! Jak się domyślam jesteś pewnie z Pittem? HAHAHA
Uśmiechnęłam się i nie odpisując, wsunęłam telefon do kieszeni. Razem z Justinem wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. W bocznej uliczce zauważyłam chłopaka. Miał czarne rurki, czarną koszulkę, supry o raz ciemną bluzę bez rękawów. W momencie w którym się na niego popatrzyłam założył kaptur, ale spostrzegłam to, że jest bardzo, ale to bardzo podobny do Justina. Kiedy dotarło to do mnie, od razu odwróciłam głowę. Pewnie mi się przewidziało, już mam zwidy jakieś. Przecież Justin jedzie tutaj ze mną, a nie może być w dwóch miejscach na raz.
-Coś się stało?-zapytał Justin
-Nie, nie. Wszystko w porządku-odpowiedziałam
***
Jest wreszcie 8 rozdział, przepraszam że dopiero teraz, ale wcześniej nie dałam rady.
Trochę pozmieniałam, nie pojechali do Londynu tylko do Kanady, do Stratford. Jak będę miała czas to zmienię w poprzednim rozdziale;) Buziaki xx