niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 1

**oczami Lily**

Wreszcie ten dzień, dzień w którym moje życie całkowicie się zmieni, to dzień w którym wszystko zaczynam od nowa.
Mój budzik zadzwonił o 7:00. Wstałam, poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Podeszłam w ręczniku do szafy, wyciągnęłam strój na dzisiaj i się ubrałam. Popatrzyłam na telefon, była 7:45, no niezle, szykowałam się prawie godzinę. W pośpiechu się szybko pomalowałam, złapałam za rączkę od walizki i wyszłam z mojego pokoju. Na schodach mało co się nie wywróciłam. Kierowałam się do wyjścia kiedy, ktoś złapał mnie za rękę, była to Mary moja opiekunka w domu dziecka. 
-Lily! gdzie ty z tymi walizkami już idziesz?
-Przecież mówiłam, że jadę do NY, mam 18 lat więc nie możesz mi zabronić.
-Dobrze, dobrze, ale myślałam że zostaniesz do obiadu żeby się ze wszystkimi pożegnać.
-Nie mam z kim tu się żegnać. Narazie Mary!- krzyknęłam wychodząc z budynku. 
Skierowałam się w stronę wcześniej zamówionej taksówki i wsiadłam do środka.
-Do banku, a potem na lotnisko, tylko jak najszybciej.-powiedziałam lekko wkurzona
-Oczywiście- odpowiedział kierowca 
Wyciągnęłam z kieszeni swój telefon i spojrzałam na wyświetlacz 9:15 kurwa. Zaraz się spóznie. Po chwili wyszłam z auta i skierowałam się do banku. Podeszłam do kasy w której była blondyna ze sztucznymi cyckami na wierzchu, miała może z 25 lat
-Dzień Dobry, w czym mogę ci pomóc
-My chyba nie jesteśmy na ty? No ale mniejsza o to. Nazywam się Lily Collins, przyszłam odebrać swoją kartę kredytową.
-Bardzo przepraszam, tak mam ją...ooo tutaj jest.-powiedziała, podając mi kartę do ręki.
Wzięłam kartę, po czym udałam się do bankomatu. Włożyłam kartę i wpisałam pin. Wow, niezle. Mam na niej 800 tys$.
Pewnie zastanawiacie się skąd tyle mam. Otóż moi rodzice byli bogaci, a poza tym dorabiałam sobie sprzedając narkotyki dzieciakom w szkole itd...
Odeszłam od bankomatu i miałam już iść do auta kiedy zauważyłam wysokiego i przystojnego, blondyna gapiącego się na mnie, już miałam podejść do niego ale spózniłabym się na samolot. A tego nie chcę.

**oczami Justina**

Śledzę tą laskę już od paru dni. Szef kazał mi jej pilnować i wszędzie muszę za nią łazić. Wiem o niej tylko, to że ma na imię Lily, ma 18 lat, mieszka w domu dziecka no i jest zajebiście seksowna. Ale to i tak nie zmienia faktu, że zamiast ją pilnować mógłbym teraz pieprzyć jakąś laskę w Nowym Yorku. Ją też bym mógł pieprzyć, ale szef powiedział, że jak jej chociaż jeden włos z głowy spadnie to mnie wykastruję. 
Siedziałem w moim aucie przed domem dziecka, gdy dostałem sms od szefa:

"Jedz za Lily, potem na lotnisko. O 10:00 masz samolot do NY, pilnuj jej,"

Zauważyłem, że pod budynek przyjechała taksówka, a Lily do niej wsiada. Pojechałem za nimi i dojechaliśmy pod bank. Lily weszła do środka ja postanowiłem poczekać przed budynkiem. Po 10 minutach czekania, w końcu wyszła i niestety mnie zobaczyła, już myślałem że chcę podejść ale chyba zrezygnowała bo wsiadła do auta i pojechała dalej. Ja też wsiadłem do auta i pojechałem na lotnisko. W samolocie szukałem swojego miejsca i znalazłem ale nie tylko miejsce, bo Lily też. Popatrzyłem się na nią i całkowicie zatraciłem się w jej pięknych oczach. Ocknąłem się kiedy usłyszałem jej głos
-Czy ty mnie kurwa śledzisz?!?!
***

Przepraszam, trochę krótki ten rozdział, ale drugi będzie lepszy i dłuższy <333 
Dodam go może dzisiaj, ale nwm czy będę miała dostęp do komputera, jak nie dzisiaj to w środe :*

2 komentarze:

  1. Od razu napisze że jak czytam to nic nie widać inny kolor mogła bys napisów dać no serio nic nie widać i źle się czyta. A zapowiada się zajebiście :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmień kolor tła ;**

    OdpowiedzUsuń